Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Premier Donald Tusk zachęca z billboardu: „Nie róbmy polityki. Budujmy Polskę” (a w trzech innych wersjach – „budujmy szkoły/boiska/mosty”). Szef rządu wygląda na plakacie na odmłodzonego – zauważyła podejrzliwa „Polska”. „Nie było retuszu na tych zdjęciach” – zapewnia Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka sztabu wyborczego PO, a Waldy Dzikowski, wiceszef klubu, dodaje: „Na żywo również widać, że premier jest w niezłej kondycji”.

No dobrze, ale dlaczego polityk na billboardzie udaje, że nie jest politykiem? „Czyżby Tusk zamierzał przejść na emeryturę?” – ironizuje w „Gazecie Wyborczej” Renata Grochal i sama sobie odpowiada, że hasło jest dziełem specjalistów od PR, znających badania, z których wynika, iż Polacy są zmęczeni polityką. Chwyt trąci trochę populizmem: „Warto byłoby raczej pokazać, że dzięki polityce można zrobić coś dobrego. Ale taki billboard trudniej wymyślić”.

Jak pisze „Rzeczpospolita”, w około 300 gminach nikt nie chce konkurować w wyborach z obecnym wójtem czy burmistrzem. Politolog z Uniwersytetu Gdańskiego Jarosław Och tłumaczy: „Moim zdaniem to efekt zmęczenia polityką, a co za tym idzie – demokracją. Niechęć jest tak duża, że przenosi się także na samorząd”.

Tajemnicze przesyłki latają samolotami nad Europą. Tajemnicza paczka pojawiła się też przed siedzibą SLD na warszawskim Bemowie. Teren został natychmiast otoczony, a wezwani pirotechnicy wystrzelili do pakunku z działka wodnego. Jak się okazało, nie było tam materiałów wybuchowych, były natomiast materiały wyborcze Wojciecha Olejniczaka.

Janusz Korwin-Mikke, który bierze udział w każdych wyborach, więc teraz postanowił zostać prezydentem stolicy, ocenia swych konkurentów: „Z Bieleckim znamy się od dawna. Czuję do niego sympatię. Zresztą do pani Waltzowej też. Uważam, że świetnie nadaje się na księgową. Pana Olejniczaka nie znam. Na pewno świetnie orientuje się w rozkładzie korytarzy w Brukseli”.

Aktorka Ewa Dałkowska w dodatku telewizyjnym „Rzeczpospolitej” o tym, jak w czasach PRL aktorzy dawali d...: „Zdarzyło mi się zagrać rolę rewolucjonistki Wiery Zasulicz w filmie o Waryńskim. Potem się zawstydziłam. Znany gwiazdor i »autorytet niepodległościowy« zagrał w filmie Ozierowa »Wyzwolenie Europy«. Ciekawa jestem, czy ma to sobie za złe?”.

W „Dużym Formacie” też o dawnych czasach Krzysztof Grabowski, współzałożyciel punkowej grupy Dezerter: „Zespoły popowe, które w latach 80. miały żniwa na listach przebojów, teraz uchodzą za te, które z reżimem walczyły... Trochę więcej prawdy by się przydało. A nie bajki, że jak Kora zakładała czarne okulary, to wszyscy wiedzieli, że »Nocny patrol« jest o stanie wojennym. A Perfect śpiewał »Chcemy bić ZOMO«. Może i walczyli, ale byli na rynku, zarabiali”.

Zawsze z dala od polityki trzyma się reżyser Jerzy Skolimowski. „Bo polityka przypomina wielką śnieżną kulę, która się toczy i do której przyklejają się różne rzeczy, czasem tylko wychodzące na jej wierzch – przekonuje w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”. – Próba interwencji w ten proces jest bezsensowna, bo na politykę my, przeciętni ludzie, nie mamy żadnego wpływu...”.

Szczegół, na który zwrócił uwagę „Super Express”. Joanna Kluzik-Rostkowska, zanim została wyrzucona z PiS, spotkała się w jednym z centrów handlowych na kawie z Leszkiem Millerem. Kluzik-Rostkowska przekonywała, iż rozmawiali nie o polityce, lecz o japońskich kamikadze. Miller utrzymuje, iż byli samobójcami, tymczasem była posłanka PiS jest odmiennego zdania.

Czytelnik „Przeglądu” ma pomysł, jak zapewnić politykom ochronę: „Otóż, jeśli panów Kurskiego, Ziobrę, Wojciechowskiego czy też innych obleciał strach, to będąc hojnie wynagradzanymi z naszych podatków europosłami czy też posłami, niech zaangażują ochroniarzy na swój koszt i jeszcze im nieco grosza zostanie”.

Centrum Nauki Kopernik zostało otwarte. Politycy PiS zgłosili w ostatniej chwili postulat, by Kopernik nosił imię Lecha Kaczyńskiego, który jako prezydent stolicy wspierał budowę. Szef Centrum Robert Firmhofer udzielił lakonicznej, wyczerpującej odpowiedzi: „Jesteśmy instytucją ekumeniczną, niepostrzeganą przez pryzmat polityki. Sukces ma zawsze wielu ojców, i niech tak zostanie”.

Jeżeli już Włodzimierz Cimoszewicz wyłoni się z Puszczy Białowieskiej, to od razu wszędzie i wszystkich ocenia. W zeszłym tygodniu mówił m.in. krytycznie o nowym pokoleniu lewicy: „Oni nauczyli się technik politykierstwa, jak za kulisami sobie zagwarantować zwycięstwo w wyborach, ale bardzo mało wiedzą o państwie, gospodarce, o prawie, o świecie”. O ludziach idących do polityki: „Trzeba być słabym, niewierzącym, że da się coś poza polityką osiągnąć, żeby się dziś w tę politykę angażować”. Wreszcie o Polakach w ogóle: „Licho wie, dokąd płyniemy, ale jakoś nas to nie martwi”.

Marek Jurek, przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej, jeszcze o morderstwie w łódzkiej siedzibie PiS, z zaskakującą konkluzją: „To kolejna stracona okazja, by powołać rząd zaufania społecznego – jak pierwszy rząd Sikorskiego po zamordowaniu prezydenta Narutowicza...”.

Polityka 46.2010 (2782) z dnia 13.11.2010; _PUSTY_; s. 114
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną