Archiwum Polityki

Scenariusz na ostro

Obecny kryzys na Półwyspie Koreańskim, choć jeden z najpoważniejszych od podpisania zawieszenia broni w 1953 r., przebiega według tradycyjnego, wielokrotnie powtarzanego scenariusza. Tym razem marynarka Południa zignorowała ostrzeżenia Pjongjangu i zorganizowała manewry na spornych wodach Morza Żółtego. Program ćwiczeń przewidywał między innymi ostre strzelanie prowadzone ledwie kilkanaście kilometrów od wybrzeża Korei Płn. Wiosną, w podobnych okolicznościach, także na Morzu Żółtym, północnokoreańska torpeda zatopiła należącą do Południa korwetę z 46 marynarzami na pokładzie – teraz artyleria ostrzelała niewielką wyspę Yeonpyeong, gdzie oprócz żołnierzy zginęli również cywile. „To nieludzkie przestępstwo” – grzmiał w orędziu do narodu prezydent Korei Płd. Lee Myung-bak, który wcześniej zdymisjonował ministra obrony, bo ten – w zgodnej opinii kolegów z rządu, opozycji i oburzonych południowokoreańskich wyborców – niepotrzebnie ociągał się z decyzją o kontrataku.

Teraz zaniepokojeni Chińczycy (główny protektor klanu Kimów), których możliwości polityczne w Korei Płn. są często przeceniane, apelują, aby jak najszybciej wrócić do zerwanych w zeszłym roku tzw. rozmów sześciostronnych, w których oprócz obu Korei i Chin reprezentowane są także Stany Zjednoczone, Japonia i Rosja. Korea Płd. i USA zapowiadają, że siądą do stołu, jeśli Północ bezwarunkowo odstąpi od programu zbrojeń nuklearnych. Na co się nie zanosi, tym bardziej że niedawno amerykańscy inspektorzy ustalili, że atomowe możliwości Północy są większe, niż dotąd przypuszczano. Północ chce to zdyskontować.

Polityka 49.2010 (2785) z dnia 04.12.2010; Flesz. Świat; s. 12
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną