Jesteśmy małą łódką na morzu, przywiązaną do oceanicznego liniowca, podczas sztormu lepiej nam będzie na pokładzie” – tak estońskie władze uzasadniają starania swojego kraju o wejście do strefy euro. Moment jest szczególny, bo nie dość, że sama strefa boryka się z największym kryzysem w swojej historii, z widokami na tarapaty w Hiszpanii i niepewną sytuacją europejskiego systemu bankowego, to jeszcze estońska gospodarka boryka się ze skutkami bolesnej recesji. Stąd nie wszyscy Estończycy podzielają entuzjazm władz, do ostatniej chwili powszechnie obawiano się podwyżek, wielu z żalem myślało także o rezygnacji z korony, jednego z symboli niepodległości (na zdjęciu szef Banku Centralnego Andres Lipstok).