Archiwum Polityki

Mongolski ślad

Na szczęście nie potwierdzają się pogłoski o pogłębiającej się słabości polskiego państwa i jego organów. Co prawda sprawa smoleńska pokazała, że państwo to nie jest jeszcze w stanie ograć Rosji, ale cieszy fakt, że bez większego trudu ograło ono właśnie pewną rodzinę Mongołów. Rodzina ta usiłowała przechytrzyć państwo polskie, zamieszkując je od 11 lat bez pozwolenia. O jej przebiegłości świadczy to, że żyje nadzwyczaj spokojnie – matka jest biegłą tłumaczką z mongolskiego, ojciec zajmuje się drobnym handlem, najstarszy syn (22 lata) kończy AGH, średni (19 lat) właśnie zaczął tam studia, a najmłodszy (11 lat) chodzi do szkoły podstawowej w Krakowie.

Z informacji prasowych wynika, że państwo polskie ujęło już większość rodziny. Ojca złapano na targowisku, matkę podczas robienia zakupów, 11-latka „zdjęto” w klasie podczas lekcji, a 22-latka – z przystanku autobusowego, gdy próbował udać się autobusem w nieznanym kierunku. Nie udało się zatrzymać tylko 19-latka, ale wierzymy, że jego ujęcie jest tylko kwestią czasu.

Unieszkodliwiona rodzina Mongołów ma zostać deportowana, chociaż urząd wojewódzki w Krakowie ani po polsku, ani po mongolsku nie chce podać, z jakiego powodu. Prawdopodobnie chodzi o to, iż Mongołowie przez 11 lat żyli, pracowali i uczyli się w Polsce nielegalnie, czego Polska nie mogła dłużej tolerować. Szczególnie bulwersuje fakt, że matka rodziny wykonywała nielegalne tłumaczenia m.in. dla sądów, prokuratury i policji, które w oparciu o nie prowadziły śledztwa i wydawały wyroki. Na razie nie wiadomo, czy te śledztwa i wyroki również były nielegalne.

Przez 11 lat Mongołowie dobrze się maskowali, starając się ukryć swoje mongolskie pochodzenie. „Czujemy się Polakami i myślimy po polsku” – przyznała ze łzami w oczach reporterowi „Rzeczpospolitej” matka, która w celu zmylenia naszych służb urodziła swojego 11-letniego syna w Polsce i dała mu na imię Karol. Efekt jest taki, że chłopak do dziś w ogóle nie mówi po mongolsku, w dodatku dyrektorka szkoły, w której się uczy, twierdzi, że „to bardzo dobry uczeń, uzdolniony matematycznie”.

Mimo tych sprytnych zabiegów, plan Mongołów się nie powiódł, a rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców oznajmiła, że „w toku przeprowadzonych dotychczas i zakończonych postępowań w sprawie legalizacji ich pobytu została wyczerpana droga odwoławcza”. Nie ulega wątpliwości, że wyczerpane muszą być również służby zaangażowane w ujęcie Mongołów. Ale jesteśmy przekonani, że po ich wydaleniu wyczerpanie minie i służby te przeprowadzą jeszcze wiele innych udanych akcji.

Polityka 05.2011 (2792) z dnia 29.01.2011; Felietony; s. 86
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną