Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Do Sejmu wleciał mroczek późny, jeden z największych nietoperzy, jakie występują w Polsce. Czy to zły znak? – zastanawia się „Super Express”, przypominając, że według wierzeń ludowych nietoperz jest wcieleniem diabła szukającego człowieka, który zapisał mu duszę. Mroczek na razie śpi między sklepieniem sali obrad a dachem budynku. Ale się obudzi.

W „Polsce. The Times” o politykach wypowiedzieli się fotoreporterzy pracujący w sejmowych kuluarach: „Dzisiaj politycy są wystudiowani, ostrożni, wciąż boją się aparatu fotograficznego, a na widok obiektywu usztywniają się, jakby robili zdjęcie do dowodu osobistego, zamiast iść z fotoreporterem na współpracę”.

Doszło do interesującej wymiany poglądów na temat atrakcyjności szczytu ekonomicznego w Davos. Zaczął minister Sławomir Nowak obwieszczając: „Nie wiem dokładnie, co prezydent będzie robił w Davos. Szczerze powiedziawszy, to nudna impreza. Nie zajmuję się tym wyjazdem, odpuściłem to sobie w tym roku”. „Nikt nie przyjeżdża tu dla rozrywki” – powiedział już w Davos prezydent Bronisław Komorowski. B. prezydent Aleksander Kwaśniewski jest odmiennego zdania: „Jeżeli słucha się tego, co się dzieje, to nie jest nudne”.

Politycy SLD zarzucają ministrowi infrastruktury Cezaremu Grabarczykowi nepotyzm. Obliczyli, iż w „spółdzielni Grabarczyka”, czyli ministerstwie i podległych mu spółkach, zatrudnione są 33 osoby z „łódzkiego klucza”. Tymczasem prezydent Łodzi Hanna Zdanowska (PO) nie widzi problemu: „Czy to coś złego, że w Warszawie pracują wykształceni ludzie z Łodzi? Najważniejsze to rozliczanie z efektów działania. Drogi powstają i może to jest solą w oku lewicy”.

Jerzy Polaczek (PiS), b. minister transportu, widzi jednak negatywne strony takiej polityki kadrowej: „Zwracaliśmy uwagę, że gdyby się zepsuł pociąg z Łodzi do Warszawy, resort Grabarczyka mógłby zostać sparaliżowany”.

Leszek Miller, pytany o przyszłość polityczną posła Kalisza, za którym ponoć nie przepada Grzegorz Napieralski: „Kiedy w 2005 r. ówczesne kierownictwo SLD przez różnych moich »przyjaciół« zaproponowało mi start do Senatu, wówczas Ryszard Kalisz mówił, że to świetny pomysł. Jeśli teraz on dostanie taką propozycję, również uznam ją za świetną”.

Swą nagrodę przyznał Leszkowi Millerowi Business Centre Club. „Pół żartem, pół serio, ta nagroda pokazuje, że wszystko stanęło na głowie – komentował marszałek Grzegorz Schetyna – socjaliści przerzucili się na liberalizm, a liberałowie nauczyli się wrażliwości społecznej”.

Tusk już nie gra ze Schetyną – doniósł „Fakt”. „Widać to choćby na piłkarskim boisku, gdzie ważna jest męska gra, a nie dyplomatyczna gadanina. Jeszcze niedawno premier i marszałek grali w jednej drużynie. Teraz jak gra jeden, drugiego nie ma”.

Niedawno w Internecie furorę robił film, na którym Wojciech Olejniczak popisywał się mniej niż średnią znajomością angielskiego. Teraz europoseł zabrał się ostro do pracy, uczy się z płyt, podczas jazdy samochodem i podróży samolotem. „Politycy nie powinni się wstydzić, że uczą się języków obcych” – zachęca kolegów.

W marcu na ekrany amerykańskich kin wejdzie film „5 dni sierpnia”, opowiadający o konflikcie rosyjsko-gruzińskim sprzed kilku lat, w którym pewną rolę odegrał prezydent Lech Kaczyński. Prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego odtwarza znany aktor Andy Garcia, w prezydenta Lecha Kaczyńskiego wcielił się mniej znany Marshall Manesh, ale to już nie ma żadnego znaczenia, ponieważ producenci zdecydowali się usunąć sceny z udziałem Kaczyńskiego.

Daniel Olbrychski w rozmowie z Robertem Mazurkiem („Rzeczpospolita”) o trudnym dzieciństwie braci Kaczyńskich: „Patrząc na nich jako aktor starający się zrozumieć postać, którą gra, widzę, że musieli być bici przez kolegów z klasy. Kolega z produkcji »O dwóch takich« opowiadał, że Kaczyńscy płakali wniebogłosy, że muszą wracać do szkoły, a tam to ich będą bili jeszcze bardziej niż wcześniej”. Wprawdzie Mazurek powoływał się na świadka twierdzącego, że to Kaczyńscy bili, ale aktor nie dał się przekonać: „A ja mam inne informacje i będę się upierał, że byli bici”.

To będzie największy polski musical. Tytuł – „Nie ma solidarności bez miłości”. Na scenie przypomniane zostaną wydarzenia sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, ale poznamy również historię miłości młodych ludzi żyjących w tamtych czasach. Piosenki mają napisać Elton John i Bono, choć nie ma pewności, czy już o tym wiedzą.

W „Gazecie Polskiej” ukazała się ilustrowana zdjęciami relacja z niedawnej demonstracji w obronie słowa, która odbyła się przed Urzędem Rady Ministrów w Warszawie. Demonstrowali m.in. Jan Pospieszalski, Bronisław Wildstein, Jan Pietrzak oraz raczej nowa postać w tym towarzystwie Marek Król. Były naczelny redaktor „Wprost” (wcześniejszych funkcji nie wspominając) przemówił z patosem: „Władza, która boi się wolnego słowa, boi się własnego narodu”.

Polityka 06.2011 (2793) z dnia 05.02.2011; Polityka i obyczaje; s. 98
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną