Czy w czasie polskiej prezydencji Ukrainie uda się podpisać układ stowarzyszeniowy z UE? Prezydent Wiktor Janukowycz podkreślał w Warszawie, że to jeden z priorytetów Kijowa. Ale zaraz dodawał, że Ukraina jest zainteresowana stowarzyszeniem na tyle, na ile jest nim zainteresowana Bruksela. A bilans nie wygląda najlepiej. Negocjacje w sprawie strefy wolnego handlu trwające od 2008 r. są w impasie, obu stronom nie udaje się porozumieć w kwestii dostępu ukraińskich produktów rolnych do unijnego rynku czy zakresu przyjmowania unijnych standardów.
Ukraina jest natomiast zainteresowana wprowadzeniem ruchu bezwizowego. To byłby ważny argument dla Janukowycza, którego notowania w kraju spadają. Ukraina dobrze wywiązuje się z umów o readmisji, zreformowała służby graniczne, a Kijów (mimo zapowiedzi) nie wprowadził wiz dla obywateli państw UE. Jednak nadal słabo chroniona jest wschodnia granica z Rosją, nie wprowadzono też biometrii oraz zintegrowanego systemu informacji o cudzoziemcach, wizach i przekroczeniach granicy.
W Planie Działań, jaki otrzymała Ukraina, strona unijna zwraca jednak przede wszystkim uwagę na stan demokracji i praworządności. Podczas niedawnej wizyty w Kijowie komisarz ds. rozszerzenia Stefan Fule nie krył zaniepokojenia Brukseli tendencjami autorytarnymi i brakiem zainteresowania integracją gospodarczą z UE. To mocny sygnał, że bez rzeczywistej demokratyzacji Kijów może na długo zapomnieć o bezwizowym ruchu z Unią.