Sprawa Jakuba Tomczaka, studenta skazanego w Wielkiej Brytanii za gwałt i pobicie 48-letniej Jane Hamilton, sprowokowała nowelizację polskiego kodeksu postępowania karnego. Do tej pory, jeśli polski obywatel, na którego wydano europejski nakaz aresztowania (ENA), został skazany w innym kraju UE, polski sąd musiał automatycznie zatwierdzić ten wyrok. Tomczak, skazany w Exeter na podwójne dożywocie, miał odsiadywać tę karę w Polsce. Polski kk za gwałt i spowodowanie ciężkich uszkodzeń ciała przewiduje jednak do 12 lat więzienia. Gdy przyjęta właśnie przez Sejm nowelizacja wejdzie w życie, Tomczak wystąpi o tzw. dostosowanie wyroku. Polski sąd może orzec maksymalnie 12 lat. Natomiast nie będzie mógł rozpatrywać zasadności zarzutów. Polska była do tej pory jedynym krajem w Europie, który nie dostosowywał wyroków zasądzonych poza granicami do własnego kodeksu. A w ciągu ostatnich trzech lat tylko w Wielkiej Brytanii skazano ponad 43 tys. obywateli polskich. Nowelizacja dotyczy wszystkich spraw od 2004 r. Do niedawna polskie sądy nie odmawiały też wydania naszego obywatela obcemu wymiarowi sprawiedliwości. – Wnieśliśmy stosowną skargę i Trybunał Konstytucyjny przed dwoma miesiącami uznał, że wydanie obywatela na podstawie ENA nie może być automatyczne – mówi adwokat Tomczaka mec. Mariusz Paplaczyk. Dziś zatem polskie sądy mogą odmówić ekstradycji, gdy widzą bezzasadność zarzutów lub opis czynu jest niezrozumiały.
Adwokaci Tomczaka nie ustają też w gromadzeniu materiału, który świadczyłby o jego niewinności. Ekspertyzę DNA, która przesądziła o wyroku, ocenił prof. Ryszard Pawłowski, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku. Wyraził on zastrzeżenia co do czasu pobrania próbek (za późno), sposobu (część była zanieczyszczona i do badań się nie nadawała) oraz wyników. Brytyjski sąd nie wydał jednak prof. Pawłowskiemu zgody na badanie próbek materiału genetycznego. Wiadomo, że brytyjski biegły, który sporządził ekspertyzę, ma kłopoty w innych sprawach – toczy się przeciw niemu postępowanie dyscyplinarne.
Polscy biegli przygotowali też opinię na temat drugiego dowodu winy – nagrania z monitoringu (film ukazywał samą sylwetkę, bez twarzy, w nocy i podczas deszczu). Wyjaśnienia wymaga, czy brytyjska policja sprawdzała DNA mężczyzny, który kilka miesięcy po wydarzeniu posługiwał się telefonem komórkowym zgwałconej kobiety.
Obrońcy nie wierzą w możliwość apelacji w Wielkiej Brytanii. – Cała nasza nadzieja w prezydenckim akcie łaski – mówi mec. Paplaczyk.