Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych bada rocznie 400–500 spraw związanych z bezpieczeństwem lotów. W ostatnich miesiącach stała się znana z powodu medialnej aktywności jej przewodniczącego Edmunda Klicha. I konfliktu między nim a większością członków komisji.
PKBWL powstała w 2003 r. na mocy uchwalonego rok wcześniej nowego prawa lotniczego. Zastąpiła działającą jeszcze w PRL Główną Komisję Badania Wypadków Lotniczych, przejęła też część obowiązków Głównego Inspektoratu Lotnictwa Cywilnego. Zmiana była potrzebna, bo wstępując do Unii Europejskiej, nie mieliśmy niezależnej instytucji zajmującej się wyjaśnianiem wypadków i incydentów z udziałem samolotów liniowych, ale i spadochroniarzy, motolotniarzy czy paralotniarzy.
Tylko ułamek przypadków badanych przez PKBWL to katastrofy, w których giną ludzie lub dochodzi do poważnego uszkodzenia maszyny. W ostatnich latach liczba wypadków wahała się od 80 do 108 rocznie, ginęło w nich średnio 25 osób. Przy czym niewiele miało miejsce w lotnictwie liniowym. Ostatnim poważnym wypadkiem samolotu pasażerskiego w Polsce była katastrofa Airbusa Lufthansy w 1993 r., który lądując na Okęciu, wyjechał poza pas i uderzył w ziemny wał. Zginęły dwie osoby.
Do PKBWL wpływają wszystkie zdarzenia, które mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo lotów. Zwykle są to mniej lub bardziej poważne incydenty: awarie samolotów, szybowców czy balonów, zderzenia z ptakami, ale także rejsy z pasażerem na gapę, a nawet złe rozmieszczenie bagażu w luku. Dochodzenie, które może trwać nawet parę lat, kończy się raportem z załączonymi do niego wskazówkami mówiącymi, co należy zrobić, by do podobnych zdarzeń nie doszło w przyszłości.