W tej kadencji Sejmu walka o rekord w liczbie składanych interpelacji rozegra się między Anną Sobecką (już 1151) i Andrzejem Szlachtą (1081), posłami PiS. Krzysztof Brejza, pierwszy poseł ze współrządzącej PO (286 interpelacji), zajmuje dopiero 8 miejsce. Nie wypada mu w tryby własnego rządu sypać tyle piasku co posłom z opozycji. Senatorzy składają nie interpelacje, lecz oświadczenia. Prym wiedzie Grzegorz Wojciechowski – 203 oświadczenia. Z bratem Januszem, b. prezesem NIK i eurodeputowanym, do jesieni ub.r. był w PSL-Piast – dziś w PiS. Drugie miejsce zajmuje Krzysztof Kwiatkowski (174), a trzecie – Eryk Smulewicz (169), obaj z PO.
Senator Kwiatkowski od początku kadencji był bardzo aktywny i oświadczeń nie przestał składać, kiedy został sekretarzem stanu, a potem ministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska. Z 63 oświadczeń złożonych podczas dzierżenia obu ministerialnych posad Kwiatkowski większość zaadresował do kolegów z rządu, w którym sam zasiada. Najczęściej do ministrów: zdrowia, finansów, pracy i edukacji. Interesował się kasami fiskalnymi dla żłobków, dopalaczami, wykorzystaniem łóżek w szpitalach, próbnymi maturami z matematyki, rejestracją niebezpiecznych psów, obrotem bronią itp., a koleżanki i koledzy z rządu wyjaśniali mu na piśmie zgłoszone pytania i wątpliwości.
Niezbywalnym prawem każdego senatora jest prawo do domagania się wyjaśnień poprzez składanie oświadczeń. Dziwi jednak skala tej praktyki w przypadku senatora będącego ministrem, który ma parę innych sposobów i okazji, by się dzielić z członkami rządu obserwacjami z senatorskich dyżurów.