Archiwum Polityki

Groby z defektem

Przedwojenną ustawę o grobach i cmentarzach wojennych znowelizowano w 2006 r. na wniosek rządu PiS. Chciano ją dostosować do współczesnych realiów i nowej polityki historycznej. Poszerzono np. definicję grobu wojennego, obejmując nią „groby osób wojskowych i cywilnych, bez względu na ich narodowość, które straciły życie wskutek represji okupanta niemieckiego i sowieckiego po dniu (podkr. M.H.) 1 września 1939 r.”. Na słowa „po dniu”, uniemożliwiające włączenie do kategorii grobów wojennych mogił setek osób, które straciły życie 1 września w pierwszych 20 godzinach wojny, nie zwrócili uwagi sejmowi eksperci i legislatorzy ani posłowie. Podobnie było w Senacie i w Kancelarii Prezydenta. Wszystkim się spieszyło, bo nowa definicja grobu wojennego miała objąć także „groby osób, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem i represji totalitarnych w okresie od 1944 r. do 1956 r.”.

W rezultacie mamy dziś ustawę, w myśl której grobami wojennymi nie są m.in. miejsca pochówku ofiar bombardowań lotniczych Poznania przez aliantów w 1944 r. czy ofiar walk z oddziałami OUN-UPA. „Traktując ten zapis literalnie należałoby uznać, iż groby znacznej części osób cywilnych, które zginęły w czasie Powstania Warszawskiego, nie są grobami wojennymi” – pisał do marszałka Senatu sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr hab. Andrzej Kunert. Ustawowego bubla wciąż nikt nie poprawia, choć jego przepisy wywołują spory między administracją rządową i samorządową o finansowanie i odpowiedzialność za stan niektórych grobów. – Bez zwracania uwagi na defekty prawne ustawy staramy się chronić wszystkie – przyznaje dyr. Adam Siwek z Rady Ochrony Pamięci – nie mając pewności, czy za parę lat nie rozliczy nas za to jakiś kontroler.

Polityka 11.2011 (2798) z dnia 11.03.2011; Flesz. Kraj; s. 8
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną