Za kilka miesięcy partie polityczne zaprezentują na swoich listach wyborczych szeroką ofertę kandydatów na przyszłych posłów i senatorów. Rozpoczęły się już poszukiwania chętnych o znanych i atrakcyjnych nazwiskach. „Rzeczpospolita” doniosła, że krakowski PiS planuje wciągnąć na swoją listę kandydata o nazwisku Ziobro, mającego zastąpić w zbliżających się wyborach innego kandydata o tym nazwisku, któremu obowiązki europosła chwilowo nie pozwalają na kandydowanie. Zdaniem działaczy PiS nazwisko Ziobro jest już sprawdzone i bardzo dobre do głosowania na nie, dlatego nie chcą z niego rezygnować.
W Zachodniopomorskiem w ostatnich wyborach samorządowych wygrało kilku wystawionych przez SLD Napieralskich. Sukces odniósł też jeden Napieralski popierany przez SDPL, co pokazuje, że partia ta przestała już stawiać na Borowskich.
PSL z chłopskim uporem stawia na nazwisko Pawlak. W wyborach samorządowych mandaty zdobyło już paru Pawlaków, ale z pewnością nie jest to ostatnie słowo ludowców, gdyż pokłady Pawlaków są w kraju duże i można nimi zapełnić niejedną izbę. PSL musi tylko uważać, żeby części Pawlaków nie przejęły inne partie, tak jak stało się to z Janami Burymi.
Właściwy Jan Bury jest posłem PSL z Podkarpacia, niestety, w ostatnich wyborach PiS wystawił tam z powodzeniem własnego Jana Burego, zaś nauczony tym doświadczeniem SLD w wyborach samorządowych dołożył jeszcze jednego Jana Burego z tego terenu. W tej chwili z dużych partii tylko PO nie dysponuje na Podkarpaciu Janem Burym, co świadczy o jej dużym zapóźnieniu.
Cztery lata temu sukcesem PO było wprowadzenie do Sejmu aż dwóch Tusków.