Gdyby Daniel Passent stracił pracę w POLITYCE, to serdecznie zapraszamy go do publikowania na naszej partyjnej stronie internetowej, bo podoba nam się jego poczucie humoru”. Kto to powiedział? Może Napieralski albo wręcz Kadafi? Nic z tych rzeczy! Tak powiedział sam Adam Hofman, bezkompromisowy skądinąd rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, i to w rozmowie z równie bezkompromisowym portalem „Rzeczpospolitej”. Poseł dodał jeszcze, że żart z dadaistami „prezesowi się spodobał. Potraktowaliśmy felieton z humorem. Jedne żarty były lepsze, inne gorsze. Nie zamierzamy jednak podchodzić do niego śmiertelnie poważnie, nie podejmujemy żadnych kroków prawnych”.
Uff! Odetchnąłem z ulgą. Po pierwsze, mam dokąd pójść, jak mnie wyrzucą z POLITYKI, bo felietonistów mają dość. Po drugie, nie będę miał procesu. Wystarczy mi, trwający już drugi rok, proces wytoczony mnie i 20 innym żydowskim pachołkom przez Jana Kobylańskiego. No i po trzecie – okazało się, że dowcip łagodzi obyczaje. Reakcja Internetu na „felieton prezesa” przeszła oczekiwania. Niektórzy czytelnicy na widok zamieszczonego w POLITYCE tekstu podpisanego nazwiskiem byłego premiera aż zawyli z bólu. „Przestaję was czytać”, „Rezygnuję z prenumeraty”, „Jeszcze jeden dowód degrengolady »Polityki«”, „Jeżeli to był żart, to głupi”. Inni bawili się dobrze i gratulowali sprawcom. Jeszcze inni potrzebowali trochę czasu, żeby zorientować się, że chodziło o prima aprilis.
Portal Gazeta.pl w pierwszej chwili się nabrał, a następnie wycofał i wymazał swój tekst. Konrad Piasecki z RMF FM z całą powagą pytał rzecznika PiS, jak zrozumieć słowa prezesa o dadaistach, którzy na każde zawołanie z Moskwy odpowiadają „Da!