Archiwum Polityki

Stygnie entuzjazm sprzeciwu

Arabska wiosna wytraca impet. Zwłaszcza rebelianci w Libii radzą sobie ze zmiennym szczęściem, wsparcie NATO dla nich jest nadal zbyt skromne, by wreszcie przestali się cofać w kierunku Bengazi. Przywódcy natowskiej koalicji zgodnie powtarzają, że „skompromitowany Kadafi musi odejść”, ale jednocześnie wykluczają jakąkolwiek operację lądową, która mogłaby przełamać libijski impas. Na otwarcie frontu w Libii nie uda się zdobyć poparcia w Radzie Bezpieczeństwa. Wobec braku wyraźnych sukcesów wypala się entuzjazm sprzeciwu. Owszem, w Syrii i Jemenie codziennie dochodzi do masowych protestów, ale ostrożniej odliczamy czas tamtejszych dyktatorów. Także wizja przewrotów w Algierii i w Arabii Saudyjskiej wydaje się już raczej fantastyką. Natomiast w Egipcie, gdzie były prezydent Hosni Mubarak podupadł na zdrowiu po przesłuchaniach, a sąd rozwiązał jego partię, coraz wyraźniej słychać głosy, że rządy wojskowych to przedłużenie władzy Mubaraka. Coś w tym musi być, skoro 25-letni bloger Maikel Nabil spędzi 3 lata w więzieniu za zbyt otwartą krytykę generałów. Największy sukces rewolucja może odnieść w Tunezji, gdzie wszystko się zaczęło. Tyle że Tunezyjczycy oczekują natychmiastowej poprawy, demokratycznych wolności i szybkiego zreperowania gospodarki. Nie brak ostrzeżeń, że właśnie taka niecierpliwość i pochopny optymizm mogą zniweczyć owoce rewolucji.

Polityka 17.2011 (2804) z dnia 23.04.2011; Flesz. Świat; s. 14
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną