Źle się dzieje w Sudanie Południowym. ONZ alarmuje, że od styczniowego referendum niepodległościowego w całym kraju w ponad 150 aktach przemocy zginęło przeszło 800 osób i aż 80 tys. opuściło domy z obawy o własne bezpieczeństwo. Słabe władze w Dżubie nie potrafią poradzić sobie z kilkoma rebelianckimi milicjami, które z bronią w ręku sprzeciwiają się secesji z Północą, ani z partyzantami Armii Bożego Oporu, przedzierającymi się z sąsiedniej Ugandy. Między sobą walczą także południowosudańskie plemiona. Tradycyjnie do zaciekłych strać dochodzi w Ekwatorii, przy granicy z Ugandą i Kenią, gdzie pasterze rywalizują z rolnikami o dostęp do ziemi i źródeł wody. ONZ ostrzega, że przedłużające się niepokoje grożą powtórką kryzysu humanitarnego z zeszłego roku, kiedy głodował co drugi mieszkaniec Sudanu Południowego. Najmłodsze państwo Afryki ogłosi niepodległość 9 lipca.