Archiwum Polityki

Chiny też wierzą w łupki

Rośnie grupa państw, w których perspektywa wydobycia gazu ziemnego z łupków mocno rozpala wyobraźnię. W Europie najbardziej opłacalne są podobno w Polsce, ale największe zapasy na świecie znajdują się w Chinach. Amerykańskie służby geologiczne twierdzą nawet, że przy zastosowaniu współczesnych technologii można wycisnąć z chińskich łupków o połowę więcej gazu niż z amerykańskich i aż siedem razy więcej niż z polskich. Według hurraoptymistycznych prognoz Polsce takiego gazu starczyć może nawet na 200 lat, a USA, które wysforowały się na lidera wydobycia, wyraźnie ograniczają import. Prześcignąć je chcą Chiny, którym mimo ogromnego terytorium natura poskąpiła surowców energetycznych.

Na razie Chiny skazane są na import, ale w 2020 r. około 12 proc. chińskiej energii ma już pochodzić z łupków. Nadzieje nie muszą być płonne. Właśnie wwiercono się w łupki w Syczuanie, z powodzeniem działa tam pierwszy eksperymentalny odwiert. To dowód, że chińscy gazownicy dysponują odpowiednią technologią. Rząd w Pekinie kreśli więc ambitne plany, ale ekolodzy załamują ręce: do wydobycia gazu z łupków potrzebne są ogromne ilości wody z dodatkiem specjalnych chemikaliów. A w Chinach brakuje także wody, zwłaszcza w Syczuanie, który zmaga się ze skutkami jednej z największych susz w historii Państwa Środka.

Polityka 18.2011 (2805) z dnia 29.04.2011; Flesz. Świat; s. 10
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną