Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Spacerem do rewolucji

Powiew arabskiej wiosny dociera do Ugandy. Przyczyny zamieszek są podobne jak na północy kontynentu: inflacja, bezrobocie, brak perspektyw oraz prezydent Yoweri Museveni, który twardą ręką rządzi od połowy lat 80. W przeciwieństwie do arabskich, wystąpienia w Ugandzie mają swojego lidera, jest nim chirurg i były pułkownik Kizza Besigye. Kiedyś stronnik Museveniego, dziś stoi na czele opozycji i nawołuje do osobliwej formy protestu, jego zwolennicy powinni zostawiać auta w domu i po prostu chodzić do pracy. Podczas jednego z takich spacerów Besigye został brutalnie aresztowany, wypuszczono go po fali krwawo tłumionych demonstracji, z leczenia w Kenii wrócił 12 maja, w dniu zaprzysiężenia Museveniego. Prezydent inaugurował czwartą kadencję, a Besigye przedzierał się przez tysiące zwolenników, 40 km z lotniska Entebbe do Kampali jechał aż 6 godzin. Wcześniej policja rozpraszała każdą, nawet najmniejszą manifestację. Teraz policyjne pałki poszły w ruch dopiero, kiedy w tłumie utknął także zaproszony na zaprzysiężenie prezydent Nigerii.

Polityka 21.2011 (2808) z dnia 17.05.2011; Flesz. Świat; s. 10
Reklama
Reklama