Tegoroczny konkurs piosenki Eurowizji rozgrywany w Düsseldorfie wygrał, jak wiadomo, sensacyjny duet Ell i Niki z Azerbejdżanu. Przed ich ojczyzną, która – zgodnie z regułami – będzie następnym gospodarzem konkursu, pojawiła się wielka promocyjna szansa. Finały ogląda 150 mln telewidzów z 43 krajów, którzy pewnie o 9-milionowym Azerbejdżanie wiedzą niewiele. Kiczowaty skądinąd konkurs Eurowizji to okazja do studiów, dokąd sięga Europa, bo w konkursie startuje i Rosja, i Izrael, i Kaukaz.
Azerbejdżan na pewno nie poskąpi gotówki, aby z roli gospodarza wywiązać się jak najwystawniej: ma górę petrodolarów i marne notowania w dziedzinie demokracji, wolności i praw człowieka. Ale to akurat nie w tej konkurencji odbywają się śpiewające zawody.