Archiwum Polityki

Mladić do Hagi, Belgrad do Brukseli

Zatrzymanie generała bośniackich Serbów Ratko Mladicia w dniu wizyty w Belgradzie szefowej unijnej dyplomacji Katherine Ashton może być przypadkiem, ale nie musi. Mladić ukrywał się od kilkunastu lat, był ścigany przez haski trybunał ds. zbrodni w byłej Jugosławii. Prezydent Serbii Boris Tadić wielokrotnie zapewniał, że władze nie pomagają chronić zbrodniarza, że poszukiwania trwają. Ale Mladić pozostawał bezkarny. Ukrywał się, przynajmniej ostatnio, na północy Serbii w domu swoich krewnych. Prezydent zapowiedział, że wszystkich, którzy mu pomagali, spotka kara. Mladić dla wielu Serbów był bohaterem walki z muzułmańskim ekstremizmem (dziś przypomina się o bośniackim paszporcie Osamy ibn Ladena), o serbską obecność w Bośni. Kochają go zwłaszcza uchodźcy, bo to ich prawa do ziemi bronił. Krwawo: wydał rozkaz oblężenia Sarajewa, jest odpowiedzialny za masakrę 8 tys. muzułmanów w Srebrenicy.

Aresztowanie Mladicia z ulgą przyjęły w serbskim parlamencie wszystkie partie, z wyjątkiem ostro manifestujących w Belgradzie nacjonalistów z Serbskiej Partii Radykalnej Tomislava Nikolicia (poprzedni lider Radykałów Vojislav Szeszelij także został wydany do Hagi). Ukrywający się Mladić wykluczał rozmowy z Brukselą o integracji, Belgradowi groziło, że zostanie polityczną czarną dziurą, podczas gdy wszyscy sąsiedzi, nawet Kosowo, zacieśniają współpracę z Unią, a Chorwacja jest bliska podpisania dokumentów akcesyjnych. Teraz sytuacja się zmienia, Tadić może liczyć na unijną przychylność. Jest ona Serbii niezbędna, bo kraj boryka się z problemami ekonomicznymi, brakiem inwestycji i wysokim bezrobociem. Serbia czuje, że zbyt długo była karana. Teraz zamyka pewien etap trudnej historii, także w stosunkach z sąsiadami. Chce wreszcie żyć normalnie jak wszyscy.

Polityka 23.2011 (2810) z dnia 30.05.2011; Komentarze; s. 10
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną