Archiwum Polityki

Raport do raportu

Od kwietnia zeszłego roku 34 ekspertów odbyło ponad 60 spotkań plenarnych, aby pod przewodnictwem Jerzego Millera wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej. – Poza tym spotykają się codziennie w różnych konfiguracjach, od godzin popołudniowych do późnej nocy. Zdarza się, że kończą o 4 nad ranem – opowiada Małgorzata Woźniak, rzeczniczka szefa MSWiA.

Jak informował jeszcze w maju minister Miller, komisja zakończyła już wszystkie prace analityczne związane z wyjaśnianiem okoliczności katastrofy i trwa przygotowanie raportu. Opublikują go po polsku, rosyjsku i angielsku.

Tylko Woźniak i Miller oficjalnie wypowiadają się na temat pracy komisji. Pozostali, do czasu publikacji raportu, nabrali wody w usta. Komisja ma do dyspozycji także zewnętrznych ekspertów i z nich korzysta. Prace organizuje płk Mirosław Grochowski, pilot wojskowy i zastępca Millera w komisji. Wojskowi (połowa składu) rekrutowani są głównie z inspektoratu ds. bezpieczeństwa lotów. Cywile to głównie inżynierowie LOT. Pracują w trzech podkomisjach: lotniczej, technicznej i medycznej. Pierwsza koncentruje się na samym locie, druga na przygotowaniach do niego, a medyczna dwuosobowa na aspektach medycyny lotniczej i psychologii.

Spotykają się w gmachu MSWiA, zawsze w tej samej sali. – Ustalenia są wypracowywane kolegialnie z prawem złożenia zdania odrębnego – mówi rzeczniczka Millera. Czy zdania odrębne znajdą się w raporcie? – Nie mogę odnosić się do raportu. Prace nad nim trwają – odpowiada. Wprawdzie Jerzy Miller zapowiadał publikacje cząstkowych raportów, ale do dziś nie pokazał ani jednego. Daty końcowego raportu także nikt nie chce podać. Minister Miller powiedział ostatnio, że medialne informacje o tym, że raport w sprawie katastrofy smoleńskiej zostanie opublikowany dopiero po wyborach, są wyssane z palca. – Komisja działa tak szybko, jak jest to możliwe, i gdy tylko raport będzie gotowy, zostanie przekazany premierowi Donaldowi Tuskowi – zapewnia Woźniak. Premier chce, by raport polskiej komisji w sprawie katastrofy smoleńskiej został przedstawiony, zanim – jak mówił – zacznie się „jatka” w kampanii wyborczej. Miller odpowiada, że „jakość jest ważniejsza niż data publikacji”. Wiadomo, że część raportu będzie tajna, bo tajne są procedury bezpieczeństwa vipów i pewne wojskowe instrukcje.

Podobno między wojskowymi i cywilami trwa przepychanka o datę publikacji. Minister obrony Bogdan Klich może być ofiarą raportu, bo to on formalnie odpowiadał za sytuację w 36 pułku. Poza tym wiceszef komisji Grochowski jest szefem inspektoratu w MON, a raport może uderzyć również w niego – opowiada nasz rozmówca. Na pewno publikacja raportu po wyborach obu byłaby na rękę.

Polityka 26.2011 (2813) z dnia 20.06.2011; Flesz. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną