Prezydent Jemenu czuje się znacznie lepiej, dochodził do siebie w szpitalu w Rijadzie. Ali Abd Allah Saleh trafił do Arabii Saudyjskiej na początku czerwca, kiedy poważnie ucierpiał w wyniku ataku rakietowego, przeprowadzonego na meczet w jego pałacu w Sanie. Zginęło wtedy kilkanaście osób, głównie ochroniarze prezydenta zgromadzeni na piątkowych modłach. Bardzo poważnie ranny został premier, a przewodniczący parlamentu stracił oko i jego stan lekarze określają jako krytyczny. Saleh miał więcej szczęścia.
Przeciwko powrotowi rekonwalescenta do kraju wystąpiło jednak ponad stu wpływowych wojskowych i duchownych, a także członków prezydenckiej partii, którzy wsparli żądania opozycji, od miesięcy domagającej się ustąpienia Saleha i rozpisania nowych wyborów. Dotąd nie wiadomo, kto stał za zamachem na prezydencki meczet. Pierwsze podejrzenia padły na ludzi szejka Sadeka al-Ahmara, przywódcy plemienia Haszid. Wywodzi się z tego samego plemienia co Saleh, ale zaciekle go zwalcza.