Archiwum Polityki

Ćwiczenia w oszczędzaniu

Jeszcze w tym roku z mapy zniknie spora część wojskowych poligonów. MON liczy, że zaoszczędzi na tym dziesiątki milionów. Tylko do końca tego roku chce oddać 10 tys. hektarów poligonowych gruntów, w tym na przykład tereny w Ślubowie k. Mławy, Świętoszowie (woj. dolnośląskie), Lipie (woj. podkarpackie), Okonku (woj. wielkopolskie). Z części tych poligonów wojsko korzystało sporadycznie, z niektórych wcale. Ale lobby wojskowe przez lata wstrzymywało ich całkowite spisanie ze stanu. Cieszyły się z tego okoliczne gminy, które nieźle zarabiały na podatku gruntowym i od nieruchomości. Po analizie kosztów resort obrony doszedł do wniosku, że taki stan rzeczy jest nie do utrzymania. Armia regularnie się kurczy i nie potrzeba aż tylu miejsc do szkolenia. – Utrzymanie gruntów i nieruchomości co roku pochłania prawie 2,3 mld zł. Robimy, co możemy, żeby obniżyć te koszty – mówi Marcin Idzik, wiceminister obrony.

Na razie przed cięciami wojskowym udało się uchronić perłę w koronie, czyli liczący 38 tys. hektarów poligon drawski. Ale i na nim armia zamierza oszczędzić. – Wojsko wpadło na pomysł, żeby przeklasyfikować sporą część gruntów z „terenów różnych” na lasy. W ten sposób obniżą koszty podatku nawet 10-krotnie. Dla nas będzie to bolesny cios finansowy – mówi Michał Hypki, burmistrz Kalisza Pomorskiego. Jednak nawet po cięciach polska armia będzie potęgą poligonową. Wojsko ma do swojej dyspozycji ponad 20 poligonów. – To taka potęga na glinianych nogach. Zaledwie kilka z nich jest jako tako wyposażonych. Cięcia powinny być głębsze, a zaoszczędzone pieniądze przekazane na infrastrukturę pozostałych poligonów. Ponieważ nie ma takiej gwarancji, wojsko broni się przed oddaniem każdego hektara – mówi proszący o anonimowość oficer.

Polityka 27.2011 (2814) z dnia 28.06.2011; Flesz. Kraj; s. 5
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną