Archiwum Polityki

Zespół ds. porwań (nie) działa

Podczas spaceru w pobliżu własnego domu w Gdańsku Osowie 8 czerwca została porwana żona jednego z trójmiejskich biznesmenów. Jej mąż przebywał wtedy za granicą. Porywacze zażądali od niego miliona euro okupu. Zagrozili, że jeżeli pieniądze nie wpłyną, zgwałcą kobietę, przestrzelą jej kolano, a na koniec zamordują. Sprawą natychmiast zajęło się gdańskie CBŚ pod nadzorem tamtejszej Prokuratury Apelacyjnej.

Kilka tygodni temu powołano specjalny zespół ds. porwań. W jego skład, jak poinformowano, weszli najlepsi funkcjonariusze policji, ABW i prokuratorzy, a na czele stanął Zbigniew Niemczyk, zastępca prokuratora apelacyjnego w Gdańsku, od kilku lat prowadzący śledztwo w sprawie porwania Krzysztofa Olewnika. Zespół ma koordynować wszystkie postępowania w sprawie porwań dla okupu, wyznaczać standardy podejmowanych czynności, uczyć innych, jak działać skutecznie. Porwanie żony biznesmena było niejako chrztem bojowym nowej formacji.

Mąż uprowadzonej kobiety przekazał pierwszą ratę okupu, wynegocjowane pół miliona euro. 16 czerwca porwana wróciła do domu, a CBŚ na zlecenie prokuratury zatrzymało 10 osób podejrzanych o udział w porwaniu, wśród nich przynajmniej czworo studentów, znajomych córki zakładniczki. Nie wiemy, na jakiej podstawie dokonano zatrzymania akurat tych podejrzanych, ale można założyć, że najpierw byli wytypowani, a potem zebrano przeciwko nim mocne dowody; że prokurator znał treść podsłuchanych rozmów, billingi ich telefonów, miał zeznania świadków, być może ślady DNA pozostawione na miejscu przestępstwa. To jednak teoria, w praktyce okazało się, że prokuratura działała raczej na ślepo. Po przesłuchaniu wszystkich podejrzanych zwolniono. Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku prok. Krzysztof Trynka wyjaśnia, że aby zastosować areszt, trzeba mieć dowody wskazujące na duże prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. A takich dowodów zabrakło. Tak oto specjalny zespół ds. porwań pokazał, jak wygląda praktyka. Odzyskano uprowadzoną – to niewątpliwie sukces. Ale przeciwko sprawcom (jeżeli wytypowano właściwe osoby) nie zebrano dowodów, a okupu nie odzyskano. Do takiego finału policja i prokuratura nie były potrzebne, rodzina uprowadzonej dałaby sobie radę sama.

Polityka 28.2011 (2815) z dnia 07.07.2011; Flesz. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną