Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Niech żyje kakofonia!

Prawo i Sprawiedliwość rozważa podobno utworzenie własnej gazety, przynajmniej do wyborów, a później się zobaczy. Być może oznacza to, że partia nie jest do końca zadowolona z dotychczasowych starań „Gazety Polskiej”, „Rzeczpospolitej”, „Uważam Rze” oraz innych sprzyjających jej gazet „lub czasopism”, które nie ukrywają także obrzydzenia Platformą oraz salonem. Dla mnie to wiadomość dobra, bo im więcej tytułów tego nurtu na rynku, tym bardziej jest z kim polemizować. Ale dla PiS? Po co jeszcze organ?

Odpowiedź może być tylko jedna: to dążenie do doskonałości. Może wreszcie powstanie organ doskonały, który ani na milimetr nie odchyli się od linii partii. Skoro nawet Bronisław Wildstein nie zadowolił prezesa Kaczyńskiego na czele TVP i trzeba go było zastąpić niepoważnym skądinąd Andrzejem Urbańskim (ostatnio przechwalał się jak dziecko, że czytał fragmenty raportu komisji Millera, zanim zostały ujawnione), to znaczy, że oczekiwania prezesa PiS wobec mediów są bardzo wysokie.

Potwierdzają to doniesienia prasowe, że od tej chwili wszystkie wywiady oraz wystąpienia polityków PiS mają być koordynowane i zatwierdzane przez rzecznika partii posła Adama Hofmana. Ma to być skutek „kakofonii” w orkiestrze PiS, w której każdy gra na swój strój. Podobno europosłowie Ziobro i Kurski niepotrzebnie bronili wypowiedzi dyrektora doktora Rydzyka o totalitaryzmie w Polsce, podczas gdy prezes chciał rzekomo tę sprawę wyciszyć. PiS w sprawach zasadniczych ma mówić jednym głosem. Jeżeli ktoś już wcześniej odniósł wrażenie, że Adam Hofman i poseł Błaszczak mówili to samo, jednym głosem z prezesem, to jest w błędzie. Dopiero teraz partia przemówi jednym głosem.

Jeżeli chodzi o koordynację i walkę z kakofonią, to pozwolę sobie na garść wspomnień.

Polityka 28.2011 (2815) z dnia 07.07.2011; Felietony; s. 88
Reklama