Archiwum Polityki

Centralne Ucho Antykorupcyjne

Praca w kierownictwie służb specjalnych to ciężki, i w sumie niewdzięczny, kawałek chleba. Przekonuje o tym przypadek Macieja Wąsika, zastępcy szefa CBA za rządów PiS, a obecnie radnego z ramienia tej partii. Jak donosi „Gazeta Wyborcza” (która powołuje się na informacje obecnego kierownictwa CBA), Wąsik spędził w tej instytucji ponad trzy lata, zajmując się w szerokim zakresie podsłuchiwaniem tego, jak jego podwładni podsłuchują osoby, którym CBA założyła podsłuchy.

Zeznając przed sejmową komisją naciskową Wąsik wyjaśnił, że podsłuchiwał z konieczności, w ramach „bieżącego nadzoru nad podległymi funkcjonariuszami”. Nie wiemy dokładnie, o co chodzi, gdyż są to sprawy tajne, ale niewykluczone, że podsłuchiwanie podsłuchiwania pozwoliło Wąsikowi do minimum ograniczyć niebezpieczeństwo, że to, co mówili podsłuchiwani, nie zostanie podsłuchane i zrozumiane w sposób właściwy.

Jak się dowiadujemy, w celu realizacji nadzoru Wąsik był zmuszony zainstalować w swoim gabinecie tzw. stanowisko odsłuchowe – specjalną aparaturę umożliwiającą podsłuchiwanie w czasie rzeczywistym wszystkich osób, którymi interesowała się CBA. Dzięki temu osoby te były podsłuchiwane jednocześnie przez Wąsika oraz przez funkcjonariuszy wyznaczonych do ich podsłuchiwania.

Wykorzystując swoje stanowisko, Wąsik w ciągu zaledwie trzech lat pracy w CBA wykonał 6,2 tys. wejść do systemu podsłuchowego, a więc 4–5 wejść dziennie (nie wyłączając sobót, niedziel i świąt), co świadczy o tym, że bardzo lubił swoją pracę i że na swoim stanowisku (odsłuchowym) doskonale się sprawdzał.

Niestety, komisja naciskowa nie ujawniła efektów aktywności odsłuchowej Wąsika. Nie wiemy, czy to, co miesiącami odsłuchiwał, zgadza się z tym, co odsłuchali jego podwładni. Biorąc pod uwagę dosyć skromne osiągnięcia CBA za rządów PiS, trzeba z przykrością zauważyć, że jego wysiłek odsłuchowy na niewiele się przydał. Wygląda na to, że osoby podsłuchiwane tylko marnowały jego cenny czas, mówiąc dużo, ale nie na temat. Wierzymy jednak, że w trakcie 6,2 tys. wejść do systemu podsłuchowego Wąsikowi udało się usłyszeć coś, co w przyszłości będzie mógł wykorzystać jako radny, a może także poseł PiS.

Polityka 33.2011 (2820) z dnia 09.08.2011; Felietony; s. 97
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną