Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Zbigniew Hołdys stopniuje napięcie. Najpierw ogłosił, że nie zagłosuje na PO, teraz – że w ogóle nie pójdzie na wybory. „Nasz system wyborczy po prostu obraża moją inteligencję – poinformował cały naród za pomocą tabloidu. – Nie przekonały mnie nawet prywatne rozmowy, które prowadziłem z niektórymi najważniejszymi politykami w Polsce”.

Duże wrażenie na telewidzach robi wyborczy spot PSL: chłopak mówi do dziewczyny „chodźmy szybko za stodołę”, idą więc, a tam kort tenisowy. Do głosowania na PiS zachęcają zaś urocze panie, zapraszające „Chodźcie z nami”. Jedna z przyszłych posłanek tej partii przedstawia się z kolei jako „inteligentna czwóreczka”. „Niektórzy pod wpływem impulsu zagłosują – komentuje doradca polityczny Wiesław Gałązka – ale gra seksem bywa ryzykowna”.

Janusz Rolicki, b. naczelny redaktor lewicowej „Trybuny”, obecnie felietonista „Faktu”, o Leszku Millerze, który chce zdobyć w Gdyni mandat poselski: „Teraz będzie udawał człowieka morza, tak jak swego czasu obnosił się ze swą miłością do Łodzi. Jedno jest pewne, im szybciej pan Leszek zajmie się swą ukochaną wnuczką, tym będzie lepiej dla polskiej polityki. Gdynianie, zadbajcie o rodzinę Millera!”.

Prof. Tomasz Goban-Klas w „Przeglądzie” o „biurokratyczno-zarządzającym” języku lewicy: „Pełno w nim wyrażeń: poprawimy, zwiększymy, rozwiniemy, zapewnimy. Lektura programów lewicy przypomina znane słowa Hamleta, który na pytanie Poloniusza »Cóż to czytasz, mości książę?«, odparł »Słowa, słowa, słowa«. Jednak Poloniusz nie ustępuje: »A o treść czy mogę spytać?«. No właśnie”.

Barbara Labudda (przez dwa d), specjalistka od wizerunku politycznego, przekonuje w „Tygodniku Powszechnym”, że nieprawdą jest, że nasi politycy mają mnóstwo profesjonalnych doradców od wizerunku: „Prawda jest taka, że w większości przypadków działają intuicyjnie lub ufają samozwańczym doradcom z własnego dworu.

Polityka 39.2011 (2826) z dnia 21.09.2011; Polityka i obyczaje; s. 122
Reklama