Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Kandydaci rozdawali w tym roku wyborcom przedziwne prezenty: baloniki, breloczki do kluczy, pączki, buteleczki z płynem do mycia naczyń, a nawet poszewki na poduszki z nazwiskiem kandydata. Komentarz Joanny Gepfert, eksperta w dziedzinie marketingu politycznego: „Płyn do mycia naczyń czy baloniki to dobra inwestycja, ale np. pączek to tylko słodka chwila, o której zaraz się zapomina”.

Słuchacze Radia Zet wybierali przysłowia, które najtrafniej charakteryzują przywódców głównych partii startujących w wyborach. Dla Tuska: „Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje”, „Apetyt rośnie w miarę jedzenia”. Dla Kaczyńskiego: „Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”, „Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada”.

Prof. Wojciech Sadurski zrecenzował w „Rzeczpospolitej” film „Lider”, z przywódcą PiS w roli tytułowej: „Sam Jarosław Kaczyński, choć dużo monologuje, nie mówi nic o swym programie, swej wizji Polski. Mówi za to dużo o zawadiackim dzieciństwie – o bójkach ulicznych, w których obrzucano się cegłami i bito drągami, po czym mały Jarek nie raz trafiał na pogotowie. (…) Może chodzi o to, by w konfrontacji z wysportowanymi oponentami politycznymi z PO Kaczyński nie wyszedł jako fajtłapa z nadwagą?”.

Jerzy Pilch wyznał „Gazecie Wyborczej”, że każdy wynik wyborów przyjmie ze spokojem: „dramatów się nie spodziewam, każdy zresztą, nawet najfatalniejszy rezultat ma jakieś dobre strony, w tragicznym wariancie byłby np. zysk zawodowy. Im ostrzejsza prawica przy władzy, tym łatwiej się pisze”.

Rafał Grupiński, kandydat na posła PO z Poznania, rozmarzył się przed wyborami: „Mam nadzieję, że III RP będzie trwała tak długo, jak I Rzeczpospolita – osiem wieków, a nawet dłużej…”.

Prof. Mieczysław Ryba z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu w artykule zamieszczonym w „Naszym Dzienniku” ostrzega przed koalicją PO z Palikotem, i to z bardzo poważnych powodów: „Jak już pisałem, oprócz elementu taktycznego środowiskom lewackim na Zachodzie chodzi o zrewolucjonizowanie Polski na wzór Hiszpanii (pamiętajmy – kraju niegdyś również katolickiego)”.

Jaka przyszłość czeka polityków, którzy nie weszli do parlamentu? Józef Oleksy w „Polsce”: „Znam wiele osób, które gdy wypadły z polityki, znalazły się w bardzo nieciekawym położeniu… Nawet sędziowie, prokuratorzy i mundurowi mają wyższe emerytury niż wieloletni posłowie”. Były premier zdradził również: „Moją emeryturę wyliczono na trzy tysiące złotych”.

Była prezydentowa Jolanta Kwaśniewska zadebiutowała w reklamie. Zachwala leki na przeziębienie. „To dobry i sprawdzony lek, no jak widać po żonie – zapewnia w „Fakcie” Aleksander Kwaśniewski. – Nie wiem, jaką umowę podpisała i ile z tego ma”.

Paweł Paliwoda w „Gazecie Polskiej” ostrzega przed najbliższymi sąsiadami: „Ponoć Polskę uwielbiają rządy Rosji i Niemiec. Nawet gdyby to była prawda, to trzeba być głupcem lub lokajem, żeby się z tego cieszyć… Przyjacielskie sygnały od tych groźnych sąsiadów to tylko retoryka głaskania tutejszych lizusków. »Wśród szczerych przyjaciół psy zająca zjadły«”.

Marian Pilot, autor nagrodzonej nagrodą Nike powieści „Pióropusz”, wyjaśnia w wywiadzie dla „Dużego Formatu”, czy występujący w książce literat agent jest tożsamy z autorem: „Ze wstydem wyznaję, że chociaż niemal każdy literat mojego pokolenia ma za sobą agenturalne »coś tam«, to ja jakoś nie. Z tego prostego powodu, że nikt mi nigdy żadnej współpracy nie zaproponował. Zostałem pominięty. Teraz jakoś nieprzyjemnie – raróg”.

Reżyser Jerzy Hoffman w branżowym magazynie Stowarzyszenia Filmowców Polskich przekonuje, że w PRL była Polska: „Najlepsze polskie kino, niezły teatr, fantastyczny plakat, bardzo przyzwoita literatura, nie mówiąc o muzyce – powstały w tamtych czasach. Uczono mnie w polskiej szkole po polsku… uczono mnie tradycji, miłości do kraju, patriotyzmu i bardzo wielu innych rzeczy. I jeśli teraz słyszę od różnych panów, których wówczas jeszcze na świecie nie było, że wtedy Polski nie było, to mnie się nóż w kieszeni otwiera…”.

W przeddzień wyborów w Teatrze Na Woli odbyła się premiera „Wyzwolenia” Wyspiańskiego. Reżyser Piotr Jędrzejas tłumaczył, że tak jak w chwili powstania dramatu główny bohater budził się w rzeczywistości 1902 r., tak dzisiaj budzi się we współczesnej Polsce – „skłóconej jeszcze bardziej, bo pozbawionej jasno określonego wroga. Znajduje się ich wewnątrz narodu – to politycy, gazety, ludzie reprezentujący odmienne style życia czy mniejszości”.

Ks. Adam Boniecki ponownie broni Nergala, który zaszokował kolejnym show. „On w ten sposób prowokuje, ale niczego nie narzuca – tłumaczył były naczelny redaktor „Tygodnika Powszechnego” jednemu z tabloidów. – Diabeł nie tkwi tam, gdzie dzieją się takie widowiska, lecz w okrutnych czynach ludzi”.

Polityka 42.2011 (2829) z dnia 12.10.2011; Polityka i obyczaje; s. 122
Reklama
Reklama