W Świdnicy odbył się I Ogólnopolski Kongres Małżeństw. Jak zadeklarował jeden z organizujących go księży, „chodzi nam o zamanifestowanie normalności i radości z tego, że jest się normalnym oraz że tę normalność wspiera Kościół”. Pojawia się jednak pytanie, czy jest to radość uzasadniona? Nie oszukujmy się, normalność to dziś wartość ginąca, z coraz większym trudem przebijająca się w mediach, które w celu podniesienia oglądalności lansują zupełnie inne postawy. Coraz rzadziej obserwuje się ją także w polityce obfitującej w zjawiska nienormalne, a po katastrofie smoleńskiej także paranormalne.
Mówi się, że normalność stała się anachroniczna, nie ma dziś niczego do zaoferowania ludziom, zwłaszcza młodym, którym nie jest w stanie zapewnić normalnej pracy czy mieszkania. Wielu stawia w tej sytuacji na nienormalność, która jest atrakcyjna, podnosi pozycję towarzyską oraz stwarza szansę zostania znaną osobowością telewizyjną. Normalni ludzie czują się lekceważeni i dyskryminowani, bywają także zakrzykiwani przez agresywnych nienormalnych. Słychać nawet opinie, że dla normalnych ludzi nie ma u nas miejsca, dlatego muszą oni emigrować za granicę, gdzie mogą normalnie żyć.
Niestety, trudna sytuacja normalnych ludzi nie spotyka się z żadną reakcją rządu. Oferta pomocowa od lat kierowana jest do bezrobotnych, ubogich i niepełnosprawnych, korzystają z niej także osoby szczególnie uzdolnione i przedsiębiorcze. Normalnym ludziom nie proponuje się niczego. Pomocną dłoń wyciąga do nich jedynie Kościół, zachęcając do zawierania normalnych związków małżeńskich z partnerami płci przeciwnej oraz posiadania dzieci przy użyciu normalnych metod (bez stosowania szkodliwej techniki in vitro).