Archiwum Polityki

Stopniowa nienormalizacja sytuacji

W Świdnicy odbył się I Ogólnopolski Kongres Małżeństw. Jak zadeklarował jeden z organizujących go księży, „chodzi nam o zamanifestowanie normalności i radości z tego, że jest się normalnym oraz że tę normalność wspiera Kościół”. Pojawia się jednak pytanie, czy jest to radość uzasadniona? Nie oszukujmy się, normalność to dziś wartość ginąca, z coraz większym trudem przebijająca się w mediach, które w celu podniesienia oglądalności lansują zupełnie inne postawy. Coraz rzadziej obserwuje się ją także w polityce obfitującej w zjawiska nienormalne, a po katastrofie smoleńskiej także paranormalne.

Mówi się, że normalność stała się anachroniczna, nie ma dziś niczego do zaoferowania ludziom, zwłaszcza młodym, którym nie jest w stanie zapewnić normalnej pracy czy mieszkania. Wielu stawia w tej sytuacji na nienormalność, która jest atrakcyjna, podnosi pozycję towarzyską oraz stwarza szansę zostania znaną osobowością telewizyjną. Normalni ludzie czują się lekceważeni i dyskryminowani, bywają także zakrzykiwani przez agresywnych nienormalnych. Słychać nawet opinie, że dla normalnych ludzi nie ma u nas miejsca, dlatego muszą oni emigrować za granicę, gdzie mogą normalnie żyć.

Niestety, trudna sytuacja normalnych ludzi nie spotyka się z żadną reakcją rządu. Oferta pomocowa od lat kierowana jest do bezrobotnych, ubogich i niepełnosprawnych, korzystają z niej także osoby szczególnie uzdolnione i przedsiębiorcze. Normalnym ludziom nie proponuje się niczego. Pomocną dłoń wyciąga do nich jedynie Kościół, zachęcając do zawierania normalnych związków małżeńskich z partnerami płci przeciwnej oraz posiadania dzieci przy użyciu normalnych metod (bez stosowania szkodliwej techniki in vitro). Instytucja ta oferuje także szeroko zakrojoną pomoc osobom mającym nienormalne skłonności seksualne, dzięki czemu mogą one wrócić do normalności i założyć rodziny.

Wydaje się jednak, że to oferta trochę zbyt skromna. Normalny młody człowiek bierze ślub kościelny, ale pojawia się pytanie, co ma robić przez resztę życia, zwłaszcza w sytuacji, gdy rozwód jako zjawisko nienormalne nie wchodzi w grę? Normalni ludzie zostają pozostawieni sami sobie. Przytłaczająca większość z nich z powodu braku środków zmuszona jest normalnie żyć, a jak wiadomo, takie życie nie jest szczególnie atrakcyjne.

– Stać mnie tylko na podjęcie normalnej pracy. Dzieci muszą chodzić do normalnej szkoły. Żona całymi dniami gotuje, sprząta, prasuje i normalnie ma dość – skarży się Patryk, którego spotkałem po południu w jednym z warszawskich parków. Tłumaczy, że to najlepsze miejsce dla normalnych ludzi.

– Do pubu czy na imprezy nie chodzimy, bo normalny człowiek nie da rady wypić tyle, ile tam się pije. Kiedyś chodziliśmy do kościoła i na pielgrzymki, ale widzę, że dla wielu ludzi to też nie jest normalne.

Patryk obawia się, że jeśli w kraju nic się nie zmieni, tacy jak on mogą w końcu stracić cierpliwość, skrzyknąć się na Facebooku, wyjść na ulicę i pokazać, do czego zdolny jest normalny człowiek. Być może nawet założą partię, która będzie pierwszą normalną partią w Sejmie.

Polityka 43.2011 (2830) z dnia 19.10.2011; Felietony; s. 103
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną