Przed rocznicą rewolucji październikowej aktywiści alternatywnych organizacji młodzieżowych wzięli abordażem historyczny krążownik „Aurora”, zacumowany w Petersburgu, i wywiesili na jego maszcie piracką flagę. Happening miał być naśladowaniem bolszewickiej troski o sprawiedliwość – jak na to wskazują nazwy organizatorów: Dola Ludu i Jedzenie Zamiast Bomb, ale nie spodobał się miejscowym komunistom. Ich przewodniczący nazwał piratów anarchistami i przypomniał, że Lenin anarchistom nie dowierzał, bo mówił, że w odróżnieniu od prawdziwych rewolucjonistów „nadają się tylko do szturmowania piwnic z winem”. Była to aluzja do incydentu z 2009 r., kiedy oligarcha Michaił Prochorow urządził na „Aurorze” korporacyjną wieczerinkę, która zakończyła się alkoholowo-erotycznymi wybrykami. Nadzy goście wspinali się też na maszty i skakali z pokładu okrętu do Newy. Dialektyka dziejów?