Egipcjanie rozpoczynają wyborczy maraton, aby w efekcie wybrać islamistów (prowadzących we wszystkich sondażach), tak jak to zrobili Tunezyjczycy. Marokańczycy też właśnie ich wybrali. Konserwatywna umiarkowana islamska Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (PJD) wygrała wybory i po raz pierwszy wyłoni premiera. Obowiązek mianowania go nakłada na monarchę Mohammeda IV nowa konstytucja, przyjęta w ogólnonarodowym referendum 1 lipca (do tej pory mógł mianować, kogo chciał). Konstytucja wzmacnia kompetencje rządu i parlamentu, ale to monarcha nadal stoi na czele rady ministrów, armii, aparatu sprawiedliwości i represji, a także kreuje politykę zagraniczną. Przyspieszone wybory, a wcześniej reformy konstytucyjne, były ucieczką do przodu. Miały rozładować niezadowolenie wyrażane również na ulicach. Skupiający niezadowolonych – różnych barw – Ruch 20 Lutego wzywał do bojkotu wyborów, z niezłym skutkiem. Opowiada się za monarchią parlamentarną typu hiszpańskiego, ale choć dziś do niej ciut bliżej, to ciągle daleko.