Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Mariusz Kamiński, poseł PiS, często bywał mylony z Mariuszem Kamińskim, obecnie wiceprezesem PiS, w przeszłości szefem CBA. W końcu się zdenerwował i napisał wniosek do Urzędu Stanu Cywilnego o nadanie drugiego imienia. Prośba została wysłuchana i obecnie na wizytówce może sobie napisać: Mariusz Antoni Kamiński.

Problem może pojawić się wkrótce w Solidarnej Polsce, w której jest już trzech Ziobrów. Najważniejszy to oczywiście europoseł Zbigniew, ale jest też Jan, ostatnio zaś dołączył Kazimierz. „Mamy wiele wspólnego, jeśli chodzi o patrzenie na świat z punktu widzenia wartości” – podkreślił europoseł Ziobro, dementując przy okazji plotki, że obstawia się rodziną.

Ostatnio zapytał mnie jeden z biskupów, o co tak naprawdę chodzi Kaczyńskiemu? – wyznał w „Polsce” europoseł Paweł Kowal. – Odparłem, że brak mu dzisiaj podstawowego charyzmatu, jaki jest wymagany od przywódcy: nie umie utrzymać jedności (...) zachowuje się jak ojciec, który pod różnymi pretekstami powyrzucał pół prawicowej rodziny z domu i jeszcze stara się innych obarczyć winą”.

Niektórzy posłowie chcieliby zarabiać więcej. „Może powiem coś mało popularnego – wyznał „Rzeczpospolitej” Arkadiusz Mularczyk, szef klubu Solidarna Polska – ale na pewno nie podniesiemy prestiżu i poziomu naszego parlamentu, jeżeli te pensje pozostaną na tym poziomie”. Politolog prof. Edward Haliżak nie widzi takiego związku: „Wystarczy przywołać przykład Sejmu, który w latach 1989–1991 wykonał przy transformacji systemu wielką pracę, a posłowie zarabiali wtedy grosze”.

W sprawie zarobków dla parlamentarzystów głos zabrali czytelnicy „Faktu”. Wszyscy są za obniżką uposażeń, ale najdalej posunął się Bogusław Gryszkiewicz z Krakowa: „Posłowie powinni zarabiać jak najmniej. Tyle, ile wynosi najniższa krajowa. I tak nic nie robią. Ciężkiej pracy nie mają”.

Z artykułu w „Wysokich Obcasach” o Wandzie Nowickiej mogliśmy się dowiedzieć, że matką jej sukcesu, lecz także sukcesów politycznych Anny Grodzkiej i Roberta Biedronia, jest Magdalena Środa, która tak mówi o wejściu nowych ludzi do parlamentu: „Liczą się nie tylko ustawy. Polityka to także pojawianie się nowych roszczeń, zmiana świadomości, przeciąganie na swoją stronę. Już teraz jest więcej powietrza”.

W „Gazecie Wyborczej” rozmowa z księdzem Jackiem Stryczkiem, który zadeklarował, że chętnie pokieruje SLD. Dziennikarze zaczęli ostro od pytania, czy ksiądz śpi w piżamie czy na golasa? Ale zaraz wszystko wytłumaczyli: „Bo Jacek Kuroń mówił, że prawdziwy lewicowiec śpi na golasa, gada do późnej nocy i śpi do południa, myje się byle jak i jest bałaganiarzem. W odróżnieniu od prawicowca, który nie zapomina o piżamie, wstaje o świcie, jest dokładny i ma wzorowy porządek na biurku”. Ksiądz odpowiedział: „Nie śpię nago...”.

Wszyscy zachwycają się autobiografią Danuty Wałęsowej, tylko historyk Sławomir Cenckiewicz, były pracownik IPN, jest przeciwnego zdania. „To zwyczajna opowieść o codziennym życiu żony polityka i matki ośmiorga dzieci, która poświęciła się rodzinie – ogłosił w „Rzeczpospolitej”. – Mimo osobistych dramatów nie porzuciła męża, rodziła dzieci i dbała o ich wychowanie. Tym trudniej zrozumieć peany niektórych feministek nad książką Wałęsowej. Powinny się raczej jej obawiać”.

Jolanta Kwaśniewska, która też podobno dostała propozycję napisania autobiografii, w dodatku telewizyjnym „Faktu” zachwala swoją rodzinę: „Ja o tym wiem, jestem z tego dumna i jest mi ogromnie miło, że dla wielu Polaków jesteśmy wzorem, jeśli chodzi o stosunki rodzinne, zarówno z moim mężem, jak i z Olą”.

Warszawscy radni nadali nowemu mostowi imię Marii Skłodowskiej-Curie, mimo że warszawiacy zdecydowanie byli za mostem Północnym. Z listu do „Gazety Stołecznej”: „Platforma, ponoć obywatelska, na spółkę z zielonym rodzynkiem Krystianem Legierskim mówi dzisiaj nam, obywatelom: spadajcie na drzewo, my tutaj rządzimy. Szanowni radni, myli wam się demokracja z demokraturą”.

Ignacy Karpowicz, laureat Paszportu POLITYKI, pokazujący się w naszej Kawiarni literackiej, w „Gazecie Wyborczej” ogłosił swe nowe odkrycie – mianowicie mnożenie się prawicoli: „To płodna krzyżówka prawicowca z kibolem. Gorzko mógłbym powiedzieć, że to jedyna moja szansa na emeryturę, bo prawicole mnożą się jak drożdże. Kto wie, czy nie są nieśmiertelni?”.

Grzegorz Lato wpadł na chwilę do Sejmu, by porozmawiać z komisją sportu. Najbardziej zdenerwował go poseł pytający o zarobki: „Chciałbym, żeby poseł nie rozsiewał plotek o kwocie 170 tys. zł. Zarabiam tylko 50 tys. zł brutto. Bez żadnych dodatkowych środków” – oświadczył prezes PZPN, dodając wspaniałomyślnie, że jeszcze kiedyś przyjdzie na „taki spektakl”. „To nie spektakl, tylko posiedzenie komisji” – skarcił go poseł Ireneusz Raś.

Krótki, dający do myślenia komentarz premiera Donalda Tuska: „Wydaje mi się, mam taką intuicję, że jeśli chodzi o władze PZPN, inaczej będą one wyglądały pod koniec tego roku”.

Przegrane wybory, spadek popularności i niepewna przyszłość – a mimo to lewica nadal świetnie się bawi. Ostatnio z okazji imienin Andrzeja Majkowskiego, byłego ministra w Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przybyli m.in. Ryszard Kalisz, Janusz Olejniczak i Józef Oleksy. Jak odnotował „Fakt”: „Były toasty, dobre jedzenie, no i oczywiście nie mogło zabraknąć znakomitych trunków. Tylko osławionego kawioru nie udało nam się wypatrzyć...”.

Polityka 50.2011 (2837) z dnia 07.12.2011; Polityka i obyczaje; s. 114
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną