Kryzys podkopuje pozycję Baracka Obamy. Nie brakuje Amerykanów, którzy twierdzą, że prezydent nie radzi sobie z gospodarką i finansami kraju. A kto by sobie radził w tych ciężkich czasach? Demokraci wspominają Billa Clintona. Kiedy on 10 lat temu opuszczał urząd – budżet miał nadwyżki, kraj mniejsze bezrobocie i niższe podatki. Stąd zainteresowanie, które wzbudza właśnie wydana książka byłego prezydenta o prowokacyjnym tytule (w tłumaczeniu): „Z powrotem do pracy: Dlaczego potrzebujemy zręcznego rządu dla silnej gospodarki”. Amerykańska tradycja zakazuje byłym prezydentom krytykować urzędujących kolegów i Clinton nie atakuje Obamy (choć w Waszyngtonie plotkują, iż ma żal, że Obama zbyt rzadko się z nim konsultuje). Clinton namawia do odwagi: prezydenci nie powinni rezygnować z inicjatywy, nawet jeśli wiedzą, że ich pomysły nie przejdą w Kongresie. „Nawet jeśli nie można wygrać, to lepiej paść na próbach wygrania” – pisze Clinton. Ameryce brakuje dziś optymizmu i książka Billa odpowiada na zapotrzebowanie. Damy sobie radę – oto jej ogólne przesłanie.