Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Głupi i głupszy

Systematycznie obniża się poziom intelektualny, a co za tym idzie – sprawność zawodowa złodziei. W prasie coraz częściej czytamy o osobnikach napadających na naszpikowane kamerami sklepy bez koniecznego w takich sytuacjach nakrycia głowy lub też usiłujących obrabować placówki bankowe, w których od lat nie trzyma się żadnych pieniędzy. O tym, że kryzys w tym fachu pogłębia się, świadczą także niedawne wydarzenia w Krakowie, gdzie rabusie wyrwali w nocy 700-kilogramowy bankomat ze ściany, a następnie, nie będąc w stanie dostać się do umieszczonej w nim gotówki, zaczęli ciągnąć go na linie za samochodem. Hałasowali przy tym okropnie, a ciągnięty bankomat kołysał się na boki, uszkadzając zaparkowane przy ulicy samochody. W końcu, spłoszeni przez wybudzonych ze snu okolicznych mieszkańców, porzucili automat na jezdni i uciekli.

Media przypomniały, że dwa tygodnie wcześniej w Krakowie wyrwano nocą ze ściany inny bankomat, z tą różnicą, że sprawcy nie wlekli maszyny po ulicy, ale porzucili ją przed budynkiem, z którego została wyrwana. W tym przypadku także nie udało im się podjąć pieniędzy, co zdaniem niektórych świadczy o tym, że napadu dokonała ta sama szajka.

Drugi napad pokazał, że chociaż sprawcy wciąż nie znaleźli sposobu na pokonanie złośliwej maszyny, to ich upór i determinacja rośnie. Można się spodziewać, że z powodu doskwierającego im głodu gotówki, następne wyrwane ze ściany bankomaty będą ciągnęli coraz dalej, licząc na to, że któryś z nich w końcu sam się otworzy. Chociaż biorąc pod uwagę panujący kryzys i chytrość bankierów, trudno liczyć na to, że w środku będą jakieś pieniądze. W tej sytuacji najbardziej poszkodowani przez sprawców napadów będą mieszkańcy Krakowa, którzy z powodu nocnych hałasów już teraz nie mogą się wyspać.

Polityka 51.2011 (2838) z dnia 14.12.2011; Felietony; s. 106
Reklama