Archiwum Polityki

Gra smoleńska

Katastrofa smoleńska odcisnęła piętno także na mijającym roku. Nawiązywano do niej przy okazji bieżących wydarzeń, wykorzystywano w kampanii wyborczej, próbowano zbijać kapitał polityczny (i nie tylko – czego dowodem wysyp książek i pamiątek związanych z katastrofą). W umacnianiu przekonania o zatajaniu przez rząd prawdy o przyczynach tragedii z 10 kwietnia 2010 r. przodował PiS i środowiska z nim sympatyzujące: pojawiały się kolejne teorie spiskowe, odbywały miesięcznice na Krakowskim Przedmieściu i padały najcięższe oskarżenia. W rocznicę katastrofy prezes PiS się nie wahał: „Wszyscy, którzy udawali się do Katynia, aby oddać hołd pomordowanym, zostali zdradzeni o świcie”.

PiS organizował alternatywne wobec państwowych obchody tragedii, z Marszem Pamięci jako kulminacyjnym punktem programu. Przygotował też własny raport nt. przyczyn katastrofy, tzw. białą księgę, podważającą zarówno ustalenia MAK, jak i polskie uwagi do rosyjskiego raportu (Antoni Macierewicz ogłosił, że kpt. Arkadiusz Protasiuk „w rzeczywistości nie lądował w Smoleńsku, tylko usiłował się wyrwać ze śmiertelnej pułapki i uratować prezydenta i przywódców Polski”). Po opublikowaniu z końcem lipca raportu rządowej komisji Jerzego Millera (w przeciwieństwie do rosyjskiego polski raport uwzględniał błędy i niedociągnięcia po stronie kontrolerów lotu na lotnisku Siewiernyj) usłyszeliśmy, że jest on „kłamliwy i powiela rosyjskie tezy”. Jednocześnie PiS na jego podstawie domagał się pociągnięcia do odpowiedzialności ministrów rządu Tuska. Doczekał się dymisji szefa resortu obrony Bogdana Klicha, wiceszefa MON Czesława Piętasa, 13 oficerów (w tym trzech generałów) oraz rozwiązania 36 specpułku, zajmującego się przewozem najważniejszych osób w państwie.

Polityka 52.2011 (2839) z dnia 21.12.2011; Flesz. Kraj 2011; s. 12
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną