Archiwum Polityki

Zaskakujące wybory

Donald Tusk dojechał tuskobusem do zwycięstwa w wyborach z 10-proc. przewagą (39 proc.) nad Jarosławem Kaczyńskim. „Z tych codziennych wyjazdów ułoży się polska mapa potrzeb i pomysłów, ale też cała mapa pretensji” – mówił premier. Najwięcej pretensji miał producent papryki zaangażowany po stronie PiS, który pytał „Jak żyć panie premierze?”.

Ludowcy wcale nie zdziczeli, jak mówił Adam Hofman (PiS), ale jednak trochę zbaranieli, gdy zobaczyli swój wynik wyborczy, gorszy od debiutującego Ruchu Poparcia Palikota. I tylko Małgorzata Napieralska nie robiła tragedii z porażki SLD, bo „będziemy mieć teraz więcej Grześka w domu”.

W wyborczy wieczór prezes PiS był „głęboko przekonany, że przyjdzie taki dzień, kiedy nam się uda, że będziemy mieli w Warszawie Budapeszt”, a Donald Tusk, że „Miłość jest ważniejsza od władzy”. Władzę w resortach utrzymało ośmiu ministrów, ale 11 musiało oddać teki następcom.

49 proc. Polaków, którzy poszli zagłosować, wybrało do Sejmu m.in. agenta Tomka, pierwszą w Europie transseksualną posłankę Annę Grodzką i homoseksualistę Roberta Biedronia. Z gmachem przy Wiejskiej musieli pożegnać się za to Zbigniew Chlebowski, Karol Karski, Paweł Poncyljusz, Nelly Rokita i Zbigniew Romaszewski.

Polityka 52.2011 (2839) z dnia 21.12.2011; Flesz. Kraj 2011; s. 13
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną