Zaczęły się roszady personalne w spółkach kontrolowanych przez państwo. Tomasz Zadroga stracił stanowisko prezesa Polskiej Grupy Energetycznej. Michał Szubski, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, choć przed kilkoma miesiącami ponownie wygrał konkurs na szefa firmy, sam złożył dymisję. Mówi się, że został do niej zmuszony przez Mikołaja Budzanowskiego, nowego ministra skarbu. Na razie zastępuje go wiceprezes Marek Karabuła, znajomy ministra jeszcze z Krakowa. Podobno „wyroki” zapadły już na kolejnych prezesów – w tym Herberta Wirtha z KGHM.
Wprawdzie karuzela stanowisk rusza po każdych wyborach, ale tym razem miało być inaczej – ponownie wygrała przecież Platforma Obywatelska, która od lat mówi o konieczności odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa. Prezesi największych państwowych przedsiębiorstw zostali nimi już za rządów tej właśnie partii. Jeśli okazali się marni, źle to świadczy o trybie ich wyłaniania (a także odwoływania). Ponieważ nie jest jasne, o co chodzi, mnożą się spekulacje. Podobno czystki dotyczą osób związanych z Grzegorzem Schetyną, gdyż obecnie rolę kadrowego po byłym wicepremierze przejął Tomasz Arabski, szef Kancelarii Premiera. Jego wpływ na szefa rządu bardzo wzrósł, mówi się więc także o ograniczeniu roli Jana Krzysztofa Bieleckiego, wcześniej niechętnego Schetynie...
Racjonalnego klucza zmian personalnych należy szukać w tym, że – jak na razie – roszady dotyczą sektora energetycznego i wydobywczego. To najbogatsze polskie firmy, tegoroczny zysk samego KGHM wyniesie aż 11 mld zł. Premier jest dotychczasową działalnością szefów tych spółek bardzo rozczarowany – ujawnia osoba z bliskiego otoczenia Donalda Tuska. Dla niego najważniejszą obecnie sprawą jest zintensyfikowanie poszukiwania gazu łupkowego.