Archiwum Polityki

Ślepi obserwatorzy

Do Syrii, gdzie od marca w krwawych protestach przeciwko rządowi zginęło ponad 5 tys. osób, wreszcie dotarli obserwatorzy międzynarodowi. Przysłała ich Liga Arabska, by dopingowali prezydenta Baszara Asada do wypełnienia planu pokojowego. Tyle że Asad porozumienia ma w nosie. W dniu inauguracji misji obserwacyjnej czołgi i wozy opancerzone nadal jeździły po ulicach zbuntowanych miast, wojsko strzelało ostrą amunicją, ginęło co najmniej kilkanaście osób dziennie, tysiące więźniów bez wyroków wciąż siedziało w więzieniach, a funkcjonariusze ONZ i zagraniczni dziennikarze nie mogli przekroczyć granicy syryjskiej, by zweryfikować hiobowe wieści o masakrach przeprowadzanych przez policję i wojsko.

Syryjska opozycja i obrońcy praw człowieka mówią wręcz o farsie i kompromitacji Ligi Arabskiej. Przede wszystkim mają poważne wątpliwości, co do intencji 150 obserwatorów, którzy w pierwszych dniach pracy „nie zauważyli nic przerażającego”. Może dlatego, że wysłannikami Ligi kieruje Mohamed Ahmad Mustafa Dabi, sudański generał, były szef służb specjalnych u prezydenta Sudanu Omara Badszira, którego od lat Międzynarodowy Trybunał Karny ściga za zbrodnie przeciwko ludzkości. Wiadomo, że Dabi pomagał mu pacyfikować zbuntowany Darfur. Nie ma to jak doświadczenie.

Polityka 01.2012 (2840) z dnia 03.01.2012; Flesz. Świat; s. 10
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną