Archiwum Polityki

Trzy piętra niżej

Jerzy Buzek kończy swoją 2,5-letnią kadencję przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Ostatnią sesję poprowadzi 17 stycznia. Wtedy też odbędzie się głosowanie, po którym przekaże fotel przewodniczącego eurodeputowanemu socjaldemokracji Martinowi Schulzowi, a sam wróci na swoje stare miejsce na sali plenarnej. Będzie się też musiał pożegnać z blisko 30-osobowym zespołem i większym gabinetem (właściwie gabinetami, bo w Strasburgu przewodniczący ma dla siebie i współpracowników całe XV piętro w budynku Louis Weiss, a w Brukseli duży, narożny gabinet na XI piętrze z widokiem na panoramę starego miasta). Teraz w Brukseli, gdzie parlament pracuje częściej, prof. Buzek będzie urzędował trzy piętra niżej, w niezbyt dużym biurze, gdzie czeka na niego już dwoje asystentów, którzy przez ostatnie 2,5 roku dbali, żeby był na bieżąco z pracami PE. Jeden z asystentów chodził m.in. na wszystkie spotkania komisji przemysłu, badań naukowych i energii, do której Jerzy Buzek należy od lat i z którą nie chciał stracić kontaktu. Prof. Buzek chce też zaangażować się w dyskusję i pracę nad przyszłością Unii Europejskiej, w związku z czym do pracy w komisji przemysłu dołoży jeszcze pewnie komisję konstytucyjną albo spraw zagranicznych.

Zarabiał będzie tyle samo, bo każdy eurodeputowany, niezależnie od funkcji, ma taką samą pensję – 6200 euro (po odliczeniu podatku wspólnotowego i składki na ubezpieczenie od wypadków). Może tylko mniej będzie podróżował, bo jako przewodniczący był niemal cały czas w drodze. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy zrobi sobie przerwę. Chociaż, jak przyznaje Robert Golański, jeden z jego rzeczników prasowych – na tyle, na ile udało mu się poznać profesora, ten po prostu przyjdzie do biura i zacznie normalnie pracować.

Polityka 02.2011 (2841) z dnia 11.01.2012; Flesz. Kraj; s. 6
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną