Archiwum Polityki

W Ameryce trzeba po amerykańsku

Mitt Romney mówi z ekranu: „Oui, je parle francais”. Zgroza! Faworyt republikanów do nominacji prezydenckiej mówi po francusku! W telewizyjnym spocie wyborczym „French Connection” jego rywal Newt Gingrich wykorzystał fragment klipu promującego olimpiadę w Salt Lake City, którą Romney organizował. Romney nauczył się języka Moliera, kiedy w młodości przebywał jako misjonarz mormoński we Francji. Ale w obecnej kampanii nie chwali się tym – znajomość języków nie przysparza punktów u republikańskich wyborców. Zwłaszcza francuskiego – to znamię elit ze Wschodniego Wybrzeża, aroganckich i kosmopolitycznych, nierozumiejących Amerykanów. Gingrich przekonuje ich, że Romney to klon demokratów-liberałów z Massachusetts w rodzaju Johna Kerry’ego.

Amerykanie wiele zawdzięczają ojczyźnie markiza La Fayette’a, ale granie na antyfrancuskich fobiach dobrze się sprzedaje po francuskiej odmowie poparcia inwazji na Irak, kiedy to frytki – french fries – przemianowano na freedom fries (frytki wolności). Nastroje te są częścią szerszych resentymentów wobec Europy i jej „socjalizmu”, wprowadzanego ukradkiem do USA przez prezydenta Obamę. Schlebianie pomogło Gingrichowi w Karolinie Południowej. Nie wiadomo, czy pomoże mu w dalszych prawyborach.

Polityka 04.2012 (2843) z dnia 25.01.2012; Flesz. Świat; s. 11
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną