Archiwum Polityki

Krytyka władzy sądzenia

Ministerstwo Sprawiedliwości uznało, że sądów w Polsce jest stanowczo za dużo. Zdaniem resortu, niektóre sądy (zwłaszcza rejonowe) spotykane w mniejszych miejscowościach są dziś nie do utrzymania. Obalenie tych sądów nie będzie jednak łatwe ze względu na przywiązanie, jakie wykazują do nich obywatele.

Na wieść o planowanej likwidacji ponad setki sądów podniosły się zdecydowane głosy sprzeciwu. W Sochaczewie na placu 1 Maja zebrało się niedawno kilkuset mieszkańców, którzy wyrazili swoje poparcie dla miejscowego sądu. Poruszona planami ministerstwa społeczność sochaczewska utworzyła nawet Obywatelski Komitet Obrony Sądu, w którym zasiadają zwykli ludzie, przedsiębiorcy, prawnicy, a nawet miejscowi księża.

W opinii członków komitetu Sochaczew ma pełne prawo do własnego sądu, nawet jeśli byłby to sąd kontrowersyjny i nie po myśli resortu sprawiedliwości. Mieszkańcy obawiają się, że w miejsce dotychczasowego, opartego na racjonalnych podstawach sądu, ministerstwo będzie chciało narzucić im sąd sprzeczny z żywotnymi interesami Sochaczewa. „Broniąc jego istnienia, bronimy naszej tożsamości, tradycji i pozycji na Mazowszu” – wyznaje „Gazecie Wyborczej” sochaczewski starosta.

Perspektywa, że w Sochaczewie oraz stu innych małych miejscowościach mogłyby się upowszechnić sądy obowiązujące w dużych aglomeracjach, budzi poważny niepokój. Wiadomo, że sądy panujące np. w stolicy i w Sochaczewie są od siebie odległe i często ze sobą sprzeczne. Zdaniem niektórych specjalistów, brak własnego sądu może być dla mniejszych miejscowości dużym problemem, zwłaszcza że już dziś nie ma tam zbyt wielu miejsc, w których można ciekawie spędzać wolny czas.

Jeśli mieszkańcy małych miast zostaną swojego sądu pozbawieni, mogą zostać skazani na sądy zasłyszane w miejscowych lokalach gastronomicznych lub w telewizji. Socjologowie ostrzegają, że byłoby to zjawisko szalenie szkodliwe, gdyż nie jest tajemnicą, że sądy wygłaszane w niektórych programach telewizyjnych są dla normalnego człowieka zupełnie nie do przyjęcia.

Polityka 05.2012 (2844) z dnia 01.02.2012; Felietony; s. 97
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną