Jeden z międzywojennych polskich okultystów, wierzący w istnienie bóstw starogreckich, zawsze na początku roku modlił się do Apollina z prośbą o wróżbę dla ojczyzny. Bóg pojawiał się w jego śnie i grał na trójstrunnej lirze. Trzy struny, które nazywano imionami trzech delfickich muz – Nete (niska), Mese (średnia) i Hypate (wysoka) – dźwięczały w różnej kolejności i w różnych proporcjach. Ta muzyka była przepowiednią niezbyt trudną do interpretacji, ponieważ tylko do trzech ograniczona była liczba dźwięków. Nete brzmiała ponuro, Mese – obojętnie, Hypate – jasno i pogodnie. Gdyby dzisiaj odwrócić tę sytuację i zabawić się w vaticinia post eventum (przepowiadanie tego, co się już spełniło), można by zapytać: które muzy-struny trącał Apollon, wróżąc Polakom wydarzenia roku 2006?
Muza ponura
słyszalna była przede wszystkim w sferze politycznej. Co ciekawe, grube, agresywne, męskie głosy polityków były wywoływane przez wysokie i jasne głosiki niewiast. Oto posłanka jednej z partii spotyka się z posłem innej partii i prowadzi tajne rokowania. Obydwoje mówią językiem pytyjskim, pełnym subtelnych aluzji i zakamuflowanych obietnic. Obydwoje się krygują, używają nieosobowych form gramatycznych typu „pomyśli się”, „można by sprawdzić, czy da się to załatwić”. Ten negocjacyjny menuet wypada na taśmie ukrytej kamery zupełnie niefilmowo i niezgrabnie. A potem rozlegają się gromy potępień i zwiastuny apokalipsy. I tyle. To już koniec. Inna działaczka partyjna mniejszej rangi nagle przypomina sobie, że ma dziecko z jednym z prominentnych polityków. Nie szczędzi przy tym w świetle kamer szczegółów swego pohańbienia. Badania DNA, którym zostaje poddany domniemany ojciec, oczyszczają go z zarzutu. Komentarzem do tych wydarzeń są z jednej strony ataki na polski brutalny patriarchat, na który – z powodu niewiedzy zagubionej i manipulowanej niewiasty – jedyną receptą jest przegląd genetyczny kadr partyjnych, z drugiej zaś rechot „jurnych chłopów” i deklaracje nietykalności cielesnej, która groziłaby sprawczyni całego zamieszania „nawet na bezludnej wyspie”.