Déjà vu” Tony’ego Scotta zaczyna się w stylu typowego kryminału, w którym chodzi o rutynowe śledztwo w sprawie zamachu terrorystycznego na nowoorleański prom. Prowadzi je dzielny, aczkolwiek sentymentalnie usposobiony agent federalny, grany przez czarnoskórego gwiazdora Denzela Washingtona. Szybko się jednak okazuje, że sprawa nie polega na schwytaniu przestępcy. Dzięki supertajnej, ultranowoczesnej szpiegowskiej aparaturze satelitarnej wszystkie zdarzenia z przeszłości zostają bowiem precyzyjnie odtworzone na ekranie policyjnego telewizora, a sprawca zamachu błyskawicznie ujęty. Problemem staje się natomiast dręczące bohatera pytanie: czy można zapobiec tragedii, która już nastąpiła? Scott do subtelnych intelektualistów nie należy. Dlatego podchodzi do tak postawionego zadania z prostotą leniwego dziecka, uwielbiającego oczywiste rozwiązania. Dla starszych widzów pozostaje zachwyt patriotycznym przesłaniem dzieła, które sprowadza się do pochwały amerykańskich służb, zdolnych wymierzyć sprawiedliwość każdemu terroryście, a nawet huraganowi Katrinie.