Kolejna odsłona konfliktu w przemyskim SLD: 178 członków Sojuszu skreślono z listy członków partii pod zarzutem niepłacenia składek członkowskich i braku aktywności partyjnej. Konflikt w przemyskim SLD rozpoczął się jeszcze przed wyborami parlamentarnymi 2001 r. i dotyczył namaszczenia kandydatów na posłów. W styczniu 2002 r. odbyły się wybory partyjne i wyłoniono nowe władze organizacji miejskiej. Przewodniczącym zarządu został Franciszek Siwarga. Ale spór powrócił ze zdwojoną siłą przed wyborami samorządowymi we wrześniu 2002 r. Znów dotyczył układania list wyborczych. Mówiło się, że jest to konflikt między zwolennikami przewodniczącego Siwargi i grupą byłego sekretarza KM PZPR, byłego posła SLD Kazimierza Nycza. Partyjna zwierzchność w Warszawie zdecydowała się rozwiązać struktury miejskie SLD. Powołano w to miejsce pełnomocnika Zarządu Krajowego SLD. Teraz jednak nadszedł czas wskrzeszenia struktur: pełnomocnik przygotowuje właśnie kolejny wyborczy zjazd miejskiej organizacji. I z tym faktem niektórzy, przynajmniej przemyscy eseldowcy, łączą przeprowadzone w partii czystki. Ich zdaniem pełnomocnik wspierający grupę Nycza chce się pozbyć z partii tych osób, które mogłyby głosować nie po jego myśli i znów wybrać osobę z grupy Siwargi. O tym, że chodzi „o przejęcie władzy przez beton sterowalny z Rzeszowa”, jest przekonany b. wiceprzewodniczący Mieczysław Pabliszak: – Boją się, że młoda krew może wypłynąć, o rozmiarze czystek zdecydowała arytmetyka: pozbywając się blisko połowy członków partii, i to z niewygodnej frakcji, z góry przesądzono o wyniku wyborów. Wrócił centralizm.