Nieoczekiwanym zwycięzcą wyborów prezydenckich na Litwie został 46-letni Rolandas Paksas, mistrz akrobacji lotniczej – wcześniej burmistrz Wilna i dwukrotnie, przez kilka miesięcy, premier rządu. W drugiej turze pokonał ustępującego prezydenta Valdasa Adamkusa. Sondaże opinii dawały znaczną przewagę Adamkusowi, to jego kandydaturę poparły praktycznie wszystkie liczące się siły polityczne, a w pierwszym głosowaniu gładko pokonał Paksasa. Dlaczego więc przegrał? Obserwatorzy uważają, że poskutkowała magia populistycznych haseł wyborczych Paksasa, a zwłaszcza obietnica zmian. Rolandas był dynamiczny i każdemu mówił to, co tamten chciał usłyszeć. Przypadł do gustu zwłaszcza młodemu elektoratowi. 76-letni Valdas wyglądał na zmęczonego urzędem i uważał, że jego historyczne zasługi dla Litwy – zaproszenie do NATO i Unii Europejskiej – bardziej powinny przemawiać za jego kandydaturą niż puste obiecanki. Przeliczył się. Po raz kolejny wyborcy nie okazali wdzięczności politykowi z zasługami.
Jeszcze bardziej nieoczekiwana jest kariera 38-letniej Nataszy Micić, która od 5 stycznia pełni obowiązki prezydenta Serbii. Ubiegłoroczne trzykrotne próby wyłonienia kandydata na ten urząd drogą głosowania nie powiodły się, głównie za sprawą niskiej frekwencji wyborczej. Zgodnie z konstytucją obowiązki głowy państwa przejmuje w takiej sytuacji – do czasu rozpisania ponownych wyborów – przewodniczący parlamentu. W tym przypadku – przewodnicząca: Natasza Micić – z racji urody przez kolegów ze Skupsztiny nazwana Nicole Kidman – funkcję tę pełni od dwóch lat. Do niedawna nikomu nieznana, pochodzi z Użić, jest prawnikiem, w swoim czasie broniła prześladowanych działaczy Otporu.