Archiwum Polityki

Made (not) in Poland

Polscy przedsiębiorcy coraz częściej przenoszą produkcję tuż za wschodnią granicę lub jeszcze dalej – do Azji. Uciekają przed wysokimi kosztami pracy, surowców, obciążeniami podatkowymi i biurokracją.

Mało korzystne warunki zatrudniania i drogie linie technologiczne to kosztowne przedsięwzięcie. O wiele bardziej opłaca się zlecać produkcję w Chinach lub Turcji. Taniej i ryzyko mniejsze – mówi Piotr Płochocki, właściciel firmy MPM Product z podwarszawskiego Milanówka. MPM to ciągle mało znany, ale już ważny producent drobnego sprzętu gospodarstwa domowego. W przeciwieństwie do rzeszowskiego Zelmeru firma nie ma wielkiego zakładu w centrum miasta i nie zatrudnia 2800 ludzi. Wystarcza mniej niż setka osób, które montują bezprzewodowe czajniki – to raptem 10 proc. całej sprzedaży. Reszta wyrobów – tanich opiekaczy, mikserów i odkurzaczy przyjeżdża z Chin, gdzie MPM Product zleca ich montaż pod własną marką.

Płochocki twierdzi, że tak samo robią światowi potentaci AGD: przerzucają produkcję z Europy do Azji, bo tam koszty pracy są najniższe. Dokładnie z tego samego powodu Płochocki przenosi teraz swój zakład z Milanówka do strefy ekonomicznej na Mazurach. Mniej będzie musiał płacić pensji robotnikom, a gminie podatków.

W Chinach taniej

Branża AGD nie jest wyjątkiem. Współczesny przemysłowiec pielgrzymuje po świecie i przenosi produkcję tam, gdzie znajdzie lepsze warunki. – Ten exodus dotyczy zwłaszcza tych gałęzi, gdzie udział ludzkiej pracy w kosztach jest największy – wyjaśnia doradca inwestycyjny Tadeusz Filipowicz z firmy WestCap.

Taką dziedziną jest zwłaszcza przemysł lekki; tu ludzką pracę trudno zastąpić maszynami, a jej udział w kosztach sięga nawet 40 proc. Z tego powodu Nike i Adidas od lat szyją swoje buty w Azji, natomiast francuskiej firmie Pierre Cardin czy niemieckiej Adlers bardziej opłacało się przywozić skrojone tkaniny do Polski i zlecać szycie garniturów czy płaszczy naszym zakładom.

Polityka 2.2003 (2383) z dnia 11.01.2003; Gospodarka; s. 32
Reklama