Archiwum Polityki

Harry Potter i komnata tajemnic

:-,

Druga ekranizacja jest, podobnie jak część pierwsza, wierna oryginałowi, o czym nie pozwalali mi zapomnieć siedzący za mną w kinie chłopcy, głośno zapowiadając kolejne sceny. Na ogół trafiali bezbłędnie. Już po amerykańskiej premierze pisano, iż efekty specjalne są tu na jeszcze wyższym poziomie, więcej jest szybkiej akcji i humoru. Co się potwierdza, a nawet rzuca w oczy, od prologu poczynając (Harry z Weasleyami gonią pociąg fruwającym samochodem). Chwilami wydaje się nawet, że Chris Columbus nie jest zwyczajnym, sprawnym reżyserem, lecz co najmniej absolwentem wyższej szkoły magii filmowej. Perfekcyjnie tworzy fascynujący świat ekranowy, w którym magia przenika się z rzeczywistością, a czarodzieje w ludzkich postaciach niczym nie różnią się w zachowaniach i emocjach od stworów baśniowych. Taki na przykład skrzat domowy Zgredek to jest prawdziwa kreacja aktorska, przy której sam Harry nieco blednie. Niech nas jednak nie zmyli ta sceneria: mały czarodziej przechodząc do drugiej klasy szkoły magii, przechodzi jednocześnie do świata, w którym jest coraz więcej niepokojących tajemnic (z tytułową włącznie), a zło daje o sobie znać coraz gwałtowniej. Dochodzi do tego, że Harry, niczym rycerz z dawnych legend, musi z mieczem w ręku stanąć do walki ze smokiem. Niemało agresji jest też w codziennych zabawach uczniów, nawet mecz na miotłach w quidditcha nie jest grą uczciwą. Jest to więc Harry dla trochę starszych dzieci.

(zp)

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 2.2003 (2383) z dnia 11.01.2003; Kultura; s. 46
Reklama