Archiwum Polityki

Liberté Cherie

Prasa zachodnioeuropejska i amerykańska doniosły z triumfem, nazywając to wręcz zwycięstwem praw człowieka, że rodzina Dong Xiwena (używam pisowni angielskiej nazwiska) wygrała proces. Czy Dong Xiwen był bojownikiem o wolność słowa, więźniem chińskich obozów koncentracyjnych, opozycjonistą politycznym? – Nic z tych rzeczy. Dong Xiwen był w czasach rewolucji kulturalnej i latach następnych nadwornym portrecistą towarzysza Mao, człowiekiem najpełniejszego zaufania i dyspozycyjności. Mao en face, Mao z półprofilu, Mao na górze, Mao na tle... Jak tylko Biuro Polityczne nakaże. Pewnego pięknego dnia przewodniczący wyniósł się w zaświaty, a niedługo potem pękło z nieutulonego żalu serce przybocznego malarza. Na łożu śmierci mógł jednak szepnąć wierny Dong Xiwen: „Non omnis moriar”. Jego płótna znalazły się bowiem w centralnym Muzeum Rewolucji w Pekinie, na wieczną pamiątkę towarzysza Mao, ale również i artystycznych talentów hagiografa. Minęły lata. Kult autora „czerwonej książeczki” nie jest już może tak żywy jak ongiś. Wśród miliarda z dużym okładem obywateli zawsze jakieś sto milionów wielbicieli jednak się znajdzie, nie wspominając o europejskich maoistach lat sześćdziesiątych, dzisiaj już innych orientacji, z nostalgią wszakże wspominających górną i durną młodość.

Innymi słowy popyt na pamiątki po towarzyszu Mao Zedongu nadal jest okazały. Nic dziwnego, że Muzeum Rewolucji, dzisiaj przedsiębiorstwo częściowo samo się finansujące, czerpało znaczny dochód z ikon przewodniczącego we wszelkich możliwych formatach. A któż jest ich twórcą? – Dong Xiwen oczywiście. Toteż najlogiczniej w świecie, przecież szczęście wolnego rynku zawitało do Chin, spadkobiercy najwierniejszego z portrecistów wytoczyli Muzeum Rewolucji proces, żądając wypłacenia im zaległych praw autorskich.

Polityka 2.2003 (2383) z dnia 11.01.2003; Stomma; s. 98
Reklama