Archiwum Polityki

Ziemia czy pokój?

Rada Bezpieczeństwa ONZ ponowiła żądanie, by Izrael zrezygnował natychmiast z ofensywy wojskowej na Zachodnim Brzegu i zaapelowała o „zawieszenie broni”. Trudno nie przyłączyć się do apeli o pokój. Ale wcześniej owo „zawieszenie broni” nie oznaczało bezpieczeństwa obywateli. Można powiedzieć, że Autonomia Palestyńska, zwłaszcza za czasów premierowania Ehuda Baraka w Jerozolimie, już miała z Izraelem „normalne stosunki”, lecz nie powstrzymało to późniejszych krwawych zamachów na ludność cywilną. Trudno odmówić jakiejkolwiek ludności – w tym i izraelskiej – prawa do życia w bezpieczeństwie. Izrael to prawo Palestyńczykom dawał, Palestyńczycy Izraelowi – nie. Palestyńczycy tłumaczą swoje zamachy krzywdą, jaka wynika z okupacji ich historycznych ziem. Racja ta – zwłaszcza w takich regionach, gdzie całe miliony przemieszczały się albo były przemieszczane przez wojny i konflikty – jest bardzo wątpliwa. W zastosowaniu na przykład do Europy – wręcz absurdalna. Dla zwyczajnego, przeciętnego człowieka w XXI wieku prawo do spokojnego własnego życia wydaje się ważniejsze niż prawo do ziemi. Choćby dlatego, że zabraną ziemię w końcu można oddać, a zabranego życia już nie. Z kolei obecny rząd izraelski wydaje się polegać wyłącznie na sile wojskowej, na wypaleniu ogniem i żelazem wszelkich palestyńskich grup zbrojnych. Taka polityka jest błędna, gdyż żadna armia nie może powstrzymać gotowych na wszystko grup samobójców.

Patrz też felieton Ludwika Stommy s. 98.

Marek Ostrowski

Polityka 15.2002 (2345) z dnia 13.04.2002; Komentarze; s. 13
Reklama