O chorobie Parkinsona z pierwszej ręki
– Parkinson – powiedziała pani doktor, ledwo zdołałem przejść kilka kroków i od tej chwili, jak przyjęło się mówić od wrześniowej katastrofy w Nowym Jorku, nic nie było tak jak przedtem. Chociaż to nie jest cała prawda: zrazu uwierzyłem, że jakoś się pogodzimy, nie potraktowałem go z należytą powagą. A on i przedtem, jak teraz widzę, dawał o sobie znać. Najpierw delikatnie, potem coraz bardziej natarczywie.
Od roku, może nawet dwóch żona nastawała, żebym poszedł do lekarza.
Polityka
15.2002
(2345) z dnia 13.04.2002;
Społeczeństwo;
s. 68