Archiwum Polityki

Chwiejny Płażyński

Niedawno pojawiły się pogłoski, że na najbliższym posiedzeniu klubu Platformy koledzy klubowi przegłosują odejście Macieja Płażyńskiego z funkcji szefa partii. Tak się jednak nie stało. Słychać głosy, że na razie, bo problem pozostał. Były marszałek Sejmu zdementował krążące plotki o jego rzekomym zamiarze porzucenia rodzimej partii na rzecz Prawa i Sprawiedliwości. – Nigdy nie wybierałem się do PiS – powiedział „Polityce” Płażyński. – Jestem raczej niezadowolony z sondaży, które dają nam 10–12 proc. poparcia. Chciałbym budować dużą formację. Koledzy nadal nie mogą jednak zapomnieć Płażyńskiemu wypowiedzi, że jeśli Platforma pójdzie w prawo – to z nim, a jeśli do politycznego centrum, to już bez niego. – Słowa te przyjęliśmy jako nielojalność wobec Platformy – mówi Paweł Piskorski. – Nie możemy przecież przepychać się z PiS, kto jest bardziej prawicowy, ponieważ oznaczałoby to pozostawienie centrum dla SLD. Byłaby to polityczna głupota – uważa były prezydent Warszawy. Z przecieków wynika, że Płażyński musiał się na forum partyjnym mocno tłumaczyć ze swoich ryzykownych stwierdzeń i odpierać podejrzenia, iż gra już o stanowisko premiera w 2005 r., przy przyszłym prezydencie państwa Lechu Kaczyńskim z PiS.

Nie chodzi o to, by zostawić centrum, ale poszerzyć je w kierunku prawicowym – polemizuje Płażyński. Były marszałek określił też pogłoski o dryfowaniu Platformy w kierunku PiS i ewentualnym połączeniu się partii jako „wymyślone komentarze”. Wyparł się też posądzeń o konflikt z Donaldem Tuskiem, który był brany pod uwagę jako następca Płażyńskiego na stanowisku szefa partii.

Polityka 1.2003 (2382) z dnia 04.01.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama