Archiwum Polityki

Pokój syna

Na polskie ekrany wchodzi wreszcie „Pokój syna” Nanni Morettiego, piękny i mądry film, który w 2001 r. dostał Złotą Palmę w Cannes. Włoski reżyser opowiada historię trochę przypominającą, zwłaszcza w pierwszej części, jeden z odcinków „Dekalogu” Kieślowskiego. Ojciec, z zawodu terapeuta, zostaje nagle wezwany do pacjenta, więc nie może pobiegać z synem, co sobie wcześniej obiecywali. Chłopak idzie z kolegami nurkować, a wyprawa ta kończy się tragedią. Rozpacz ojca jest podwójna; stracił dziecko, a w dodatku czuje się za tę śmierć odpowiedzialny. Nanni Moretti, który w wywiadach przyznaje się do fascynacji Kieślowskim, nie ogranicza jednak filmu do roztrząsania kwestii roli przypadku w życiu. Bardziej zajmuje go ciąg dalszy: jak ta, dotychczas prawdopodobnie szczęśliwa rodzina, przejdzie czas żałoby, czy oni potrafią jeszcze być z sobą? Reżyser z wielką delikatnością i taktem pokazuje rozpacz – więcej się domyślamy, niż widzimy. Z marazmu wyrywa rodzinę z pozoru drobne zdarzenie – pewnego dnia przychodzi spóźniony list do syna, napisany przez dziewczynę, o której istnieniu rodzice nie wiedzieli. Moretti nie podsuwa nam odkrywczych filozoficznych kwestii o przeznaczeniu i cierpieniu. Przypomina prawdy właściwie banalne, lecz kojące: że życie zawsze toczy się dalej i nawet największa tragedia nie odbiera mu sensu.

(zp)

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 1.2003 (2382) z dnia 04.01.2003; Kultura; s. 70
Reklama